Pod jednym dachem ze sztabem

Komitety niektórych kandydatów działają w siedzibach ugrupowań. – To niezgodne z prawem – ocenia ekspert

Publikacja: 15.05.2010 03:53

Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, wątpliwości w sprawie siedziby komitetu Andrzeja Olechowskiego miała

Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, wątpliwości w sprawie siedziby komitetu Andrzeja Olechowskiego miała już PKW

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

– Z punktu widzenia prawa działalność komitetu wyborczego kandydata na prezydenta RP jest odseparowana od działalności partii politycznej. Praktyka pokazuje, że jest to fikcja konstytucyjna – mówi Krzysztof Lorentz z Krajowego Biura Wyborczego (działa w ramach Państwowej Komisji Wyborczej).

Formalnie partie polityczne nie mają – poza możliwością darowizny z funduszu wyborczego na rzecz komitetu kandydata – żadnego związku z kampanią prezydencką.

Zgodnie z konstytucją kandydata na prezydenta zgłasza bowiem 100 tys. obywateli, w imieniu których działa komitet. Jak tłumaczy Lorentz, jest on wyłącznie ciałem tytularnym, bo faktyczną pracę w kampanii wykonują działacze partii pod nieformalną nazwą „sztab”.[wyimek]Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, wątpliwości w sprawie siedziby komitetu Andrzeja Olechowskiego miała już PKW [/wyimek]

W przeciwieństwie do sztabu wyborczego komitet musi podać PKW adres siedziby, pod który komisja może wysyłać korespondencję.

„Rz” sprawdziła, gdzie pracują komitety wyborcze kandydatów. Współpracownicy faworyta sondaży Bronisława Komorowskiego – przy ul. Wiejskiej 14/5 w Warszawie, prywatnym mieszkaniu. – Lokal wynajęliśmy do czasu złożenia sprawozdania finansowego do PKW, już po wyborach. Oferta jest z rynku – mówi Andrzej Wyrobiec, który odpowiada za finanse komitetu. Nie chce powiedzieć, od kogo wynajęto lokal. – Właścicielem jest osoba fizyczna. Wszelkie dokumenty złożymy do PKW, która zdecyduje, czy można tę informację podawać.

Ale mieszkańcy kamienicy dobrze wiedzą, do kogo należy lokal pod piątką. Pada nazwisko znanej reporterki „Gazety Wyborczej”. – Tam mieszka Anna Bikont – mówią sąsiedzi.

Próbujemy weryfikować tę informację. Dzwonimy do komitetu i słyszymy jedynie, że „tej pani tutaj nie ma”. W „Gazecie” dowiedzieliśmy się, że reporterka obecnie nie pojawia się w redakcji. Kontakt możliwy jest jedynie za pośrednictwem mejla. Wysyłamy pytanie, ale odpowiedzi nie otrzymaliśmy do zamknięcia „Rz”.

Wynajęcie lokalu wymusza na komitecie ustawa o wyborze prezydenta RP, która mówi, że komitet wyborczy kandydata nie może przyjmować wartości niepieniężnych z wyjątkiem bezpłatnego rozpowszechniania wyborczych ulotek i plakatów przez osoby fizyczne.

– Nic innego za darmo komitet dostać nie może. Za korzystanie z siedziby, której posiadanie jest jednym z wymogów formalnych do zarejestrowania komitetu, musi płacić – wyjaśnia Krzysztof Lorentz.

W niektórych przypadkach komitety podały nawet adres swojej siedziby identyczny z siedzibą partii, która popiera kandydata.

Tak jest m.in. w przypadku Andrzeja Olechowskiego. Telefon do Stronnictwa Demokratycznego. – Czy dodzwoniłem się do komitetu wyborczego kandydata na prezydenta Andrzeja Olechowskiego? – pyta dziennikarz „Rz”. – Tak, tak – odpowiada kobiecy głos. Pełnomocnika komitetu jednak nie zastajemy.

Jak ustaliliśmy, wątpliwości w sprawie siedziby komitetu Olechowskiego miała już PKW.

W odpowiedzi otrzymała informację, że lokal komitetu należy do fundacji Samorządność i Demokracja. Tej samej, która jest właścicielem przejętego od SD i szacowanego na dziesiątki milionów złotych majątku.

– Upraszczając sprawę, można to wytłumaczyć tak: płacimy sami sobie i dzięki temu obchodzimy prawne zakazy. Choć i tak wszyscy wiedzą, że te transakcje są tylko na papierze – mówi „Rz” wieloletni działacz SD. 

Współpracownicy innego kandydata, Bogusława Ziętka, którego popiera Polska Partia Pracy, przyznają w rozmowie z „Rz”, że siedziba partii i komitetu jest ta sama. Podczas rozmowy telefonicznej z biurem partii pytamy o pełnomocnika komitetu Janusza Anioła. – Pojawia się w siedzibie partii? – zagadujemy. – Oczywiście, jest przecież pełnomocnikiem – mówi Beata Woźniak z PPP. – Komitet mieści się w siedzibie partii? – dopytujemy. – Tak, zgadza się – przyznaje Woźniak.

I tu pojawia się problem. Zgodnie z przepisami bowiem partia polityczna nie może podnajmować swoich pomieszczeń. – Mamy sytuację patową. Z jednej strony ustawa o partiach politycznych zakazuje czerpania dochodu z najmu swoich lokali, a z drugiej strony komitet musi płacić za zajmowane lokum – tłumaczy dyrektor Lorentz.

Dlatego komitety stosują wybiegi. Podany w PKW adres siedziby komitetu wyborczego Jarosława Kaczyńskiego jest identyczny jak adres siedziby PiS: Nowogrodzka 84/86.

Stanisław Kostrzewski, pełnomocnik finansowy komitetu (jest jednocześnie skarbnikiem PiS), informuje, że pomieszczenia zajmowane są na podstawie umów najmu (z 28 kwietnia i 11 maja tego roku) – do końca lipca. Właścicielem jest spółka Metropol NH, ta, od której PiS wynajmuje partyjną siedzibę.

Krzysztof Sobolewski, pełnomocnik komitetu, wyjaśnia: – To nie ten sam lokal. Komitet znajduje się w tym samym budynku, ale dwa pokoje dalej. Wynajęliśmy dodatkowe pomieszczenia obok partyjnej siedziby.

Parlamentarzysta PiS zaangażowany w kampanię tłumaczy: – Moglibyśmy wynająć jakiś pokój na mieście, tylko że to dezorganizowałoby pracę. Dzięki temu faktyczna praca przy kampanii może odbywać się w siedzibie partii, a PKW nie może się do niczego przyczepić.

Kostrzewski nie zdradza, ile komitet płaci za wynajem lokalu. „Wszelkie koszty i wydatki Komitetu Wyborczego kandydata na prezydenta RP Jarosława Kaczyńskiego zostaną podane do opinii publicznej w prawem przewidzianej formie” – napisał w mejlu do „Rz”.

Niektóre komitety podają jako swoje siedziby miejsca pracy swoich pełnomocników finansowych. I tak komitet Marka Jurka stacjonuje w Stalowej Woli. Adres wskazuje na wspólnotę lokalową, w której mieszczą się m.in. gabinety lekarskie i biuro podatkowe, którego prezesem jest osoba odpowiadająca za finanse komitetu – Piotr Cichoń.

Natomiast dokumenty złożone w PKW przez obywateli popierających Waldemara Pawlaka prowadzą do założonej przez działaczy PSL warszawskiej Fundacji Rozwoju, na czele której stoi Henryk Cichecki, członek Rady Naczelnej PSL i pełnomocnik finansowy komitetu wyborczego Pawlaka.

Krzysztof Lorentz z KBW mówi, że z tego powodu nie zostało odrzucone żadne sprawozdanie komitetu, bo nie było dowodów na łamanie prawa.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=t.niespial@rp.pl]t.niespial@rp.pl[/mail][/i]

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!