Trwająca już niemal 100 lat zbrojna konfrontacja izraelsko-arabska to najdłuższa wojna lokalna naszych czasów. I choć opinię międzynarodową absorbuje dziś szereg innych konfliktów, warto pamiętać, jak zapalna jest sytuacja na Bliskim Wschodzie i jak łatwo może dojść do wybuchu. Bo przebiegu konfliktu i jego skutków nikt nie będzie w stanie kontrolować.
Niedawny incydent u wybrzeży Strefy Gazy, w którym w wyniku akcji izraelskich komandosów zginęło dziewięciu propalestyńskich aktywistów tureckich, przypomniał nam o tym ponownie. Próba przełamania izraelskiej blokady Strefy Gazy i będące jej rezultatem krwawe starcie na statku Mavi Marmara sygnalizuje też zupełnie nowy element bliskowschodniej łamigłówki – wejście Turcji do grona państw rozgrywających w tym rejonie własne interesy.
[wyimek]Trwający od lat 70. XX wieku permanentny bliskowschodni proces pokojowy swą długością pobił większość rozgrywających się w tym czasie konfliktów zbrojnych[/wyimek]
Nie ma bowiem najmniejszych wątpliwości, że zorganizowanie, zaopatrzenie i wyekspediowanie flotylli musiało się odbyć przy aktywnym przyzwoleniu władz tureckich. I to najwyższego szczebla. Jeśli bowiem do przewożonych Flotyllą Wolności towarów wartości kilkunastu milionów dolarów dodamy koszt zakupu pełnomorskich jednostek, to okaże się, że wchodzą w grę sumy przekraczające możliwości jakiejkolwiek organizacji pozarządowej.
[srodtytul]Produkcja noblistów[/srodtytul]