Reklama

Pokój między Izraelczykami i Palestyńczykami? Ekspert: Donald Trump już się sparzył

Czy to już pokój w Strefie Gazy? Czy Hamas zgodzi się na wszystkie elementy planu przedstawionego przez Donalda Trumpa? Czy Izrael powstrzyma się przez wznowieniem ofensywy? Co z izraelskim osadnictwem i palestyńską państwowością? W rozmowie z „Rzeczpospolitą” analityk ds. Izraela i Palestyny, Michał Wojnarowicz z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, komentuje zawieszenie broni w Strefie Gazy.

Publikacja: 10.10.2025 13:45

Ruiny miasta Gaza, fotografia z 10 października

Ruiny miasta Gaza, fotografia z 10 października

Foto: REUTERS/ Ebrahim Hajjaj

„Rzeczpospolita”: Możemy już mówić o pokoju w Strefie Gazy?

Michał Wojnarowicz: Jeszcze nie. Póki co, mówimy o zawieszeniu broni, a tak naprawdę o wdrożeniu jego pierwszej fazy – nie ma co ukrywać, najprostszej – czyli wymianie zakładników i więźniów oraz zaprzestaniu działań zbrojnych. Ale żeby to zawieszenie broni przerodziło się w trwały pokój jeśli chodzi o palestyńską enklawę i, szerzej, konflikt izraelsko-palestyński, i, szerzej, Bliski Wschód, to do tego momentu jeszcze długa droga.

Czy Hamas zgodzi się na 20-punktowy plan pokojowy Donalda Trumpa? Przecież zakłada on, że organizacja ta faktycznie przestanie istnieć.

I tu jest de facto pies pogrzebany. Hamas przyjął ten plan jako pewnego rodzaju punkt wyjścia do dalszych negocjacji, ale część punktów przemilcza albo wprost się im sprzeciwia, szczególnie jeśli chodzi o te dotyczące wykluczenia go z zarządzania Strefą Gazy czy rozbrojenia, do czego ta organizacja nie chce dopuścić. Tu warto zaznaczyć, iż w ostatnich miesiącach, kiedy toczyły się negocjacje, pojawiły się informacje, że rozważane są warianty, w których broń Hamasu jest gdzieś składowana, oddana pod czyjąś kuratelę, ale nie zostaje zniszczona. Hamas, żeby utrzymać władzę, potrzebuje broni. Jest też kwestia utrzymania swojej infrastruktury, m.in. tuneli.

Czytaj więcej

USA wyślą żołnierzy do Izraela. Mają monitorować realizację porozumienia z Hamasem

Według planu Trumpa, to wszystko miałoby zostać zniszczone.

Pytanie, czy Hamas do tego dopuści. Wydaje się, że nie. Punkty mówiące o amnestii i wygnaniu części członków Hamasu – to będą rzeczy, których raczej ta organizacja nie będzie chciała przyjąć, ale teraz ona też potrzebuje zawieszenia broni. Mimo wszystko presja na Izrael będzie większa niż na Hamas. Tak naprawdę kluczowe będą kolejne dni. Realizacja pierwszej fazy porozumienia będzie bardzo istotna, ale pytanie, czy dojdzie do rozmów nad kolejnymi punktami, bo przypomnijmy, że na początku roku strony też zawiesiły broń, doszło do częściowej wymiany zakładników i więźniów. Wtedy też następna faza miała zostać wynegocjowana, jednak Izrael tych negocjacji nie podjął. Zawsze będzie jakiś pretekst, który można będzie wykorzystać, żeby negocjacje przedłużać albo nawet zerwać. Ale na tę chwilę obu stronom taktycznie i politycznie najbardziej opłaca się dogadać.

À propos wymiany zakładników na więźniów: media nie zwróciły na to uwagi, ale plan Trumpa przewiduje, że w zamian za ok. 50 zakładników, w tym ok. 20 żyjących, Izrael zwolni 250 Palestyńczyków z długimi wyrokami oraz 1700 osób zatrzymanych po 7 października 2023 r., w tym wszystkie kobiety i dzieci. Jak wiele dzieci przetrzymuje Izrael?

Tu się trochę mieszają statystyki, ponieważ część tych tak zwanych zatrzymań administracyjnych, aresztów wydobywczych…

Reklama
Reklama

Chodzi o przetrzymywanie kogoś bez wyroku sądu.

Dokładnie. Izrael stosuje to od wielu lat wobec ludności palestyńskiej. Palestyńska organizacja Addameer zajmująca się więźniami podaje ogólną liczbę ok. 400 zatrzymanych dzieci.

Izraelskie wojsko przy granicy Izraela i Strefy Gazy

Izraelskie wojsko przy granicy Izraela i Strefy Gazy

Foto: REUTERS/Shir Torem

Ale mówimy tu o ludziach, wobec których bardziej pasowałoby słowo „małoletni” niż „dzieci”?

Tak, to bardziej osoby w wieku siedemnastu lat niż dwunastu. Przy czym w tej liczbie są przede wszystkim nastolatkowie z Zachodniego Brzegu, liczba ze Strefy Gazy nie jest dokładnie znana. Warto podkreślić, bo to też padło w negocjacjach, że wyłączeni z tego porozumienia mają być wszyscy hamasowcy, którzy brali udział w ataku 7 października, których Izrael pojmał. Nie będzie sytuacji, że osoby, które przeprowadziły atak, po dwóch latach ciężkiego izraelskiego więzienia jednak wyjdą na wolność.

To samo dotyczy zapowiadanej amnestii? Ona też ich nie obejmie?

Nie. Amnestia, jeśli mowa np. o skazanych na dożywocie więźniach ze strony Hamasu, odbywa się w ten sposób, że prezydent Izraela dokonuje ułaskawienia. Jest cały, bardzo przyspieszony, ale jednak proces sądowy, można być jego stroną, rodziny ofiar mogą zgłosić jakieś zastrzeżenie, ale domniemanie jest, że wszystko zostanie zaakceptowane, skazańcy otrzymają formalne ułaskawienie od prezydenta i zostaną przeniesieni czy na Zachodni Brzeg, czy do państw trzecich, czy do Strefy Gazy. To są detale techniczne, wykuwane teraz podczas negocjacji. Z pewnością to będzie coś, co Hamas będzie mógł odtrąbić jako sukces i będzie to też jakieś wzmocnienie dla tej bardzo zdziesiątkowanej organizacji. To także jeden z powtarzających się argumentów izraelskich, że chodzi o osoby, które będą chciały znowu aktywnie działać przeciwko Izraelowi.

Jeden punkt planu Trumpa mówił o amnestii dla członków Hamasu, którzy złożą broń.

To miałaby być amnestia dotycząca tych hamasowców, którzy są w Strefie Gazy, zdaliby broń i chcieli poddać się deradykalizacji. Innym, którzy chcieliby się ewakuować do państw trzecich, będzie to umożliwione. Pytanie, czy Izrael zgodzi się, by objęło to osoby, które były bezpośrednio zaangażowane w atak z 7 października. I kto byłby gwarantem tego wszystkiego? To też są kluczowe kwestie, podobnie jak to, kto przyjąłby tych członków Hamasu na swoim terytorium.

Budynek szkoły ONZ w Gazie, w którym chronili się wysiedleni Palestyńczycy, został zbombardowany prz

Budynek szkoły ONZ w Gazie, w którym chronili się wysiedleni Palestyńczycy, został zbombardowany przez wojsko Izraela. Fotografia z 1 października

Foto: REUTERS/Ebrahim Hajjaj

Reklama
Reklama

Hamas ma uwolnić zakładników, a potem złożyć broń. Dlaczego miałby oddać swoją jedyną kartę przetargową, jaką są dla niego przetrzymywani mieszkańcy Izraela?

To kwestia politycznej kalkulacji: zagwarantować sobie zakończenie działań zbrojnych i wierzyć, że może uda się uzyskać jakąś formę przetrwania w Strefie Gazy. Część Hamasu zdecydowała, że warto to zrobić, wzięła pewnie przy tym pod uwagę sytuację, czyli ocenę swoich sił i ograniczeń. Była też presja międzynarodowa ze strony Kataru czy Turcji, do Hamasu płynęły sygnały, że oferta Trumpa będzie jedyna. Przypomnijmy też słowa prezydenta USA, że jeżeli Hamas nie zgodzi się na porozumienie, to Izrael będzie miał zielone światło do kontynuowania operacji w Strefie Gazy i w mieście Gaza, z którego uciekło już ok. 900 tys. ludzi.

Czytaj więcej

Co przewiduje plan pokojowy Donalda Trumpa dla Strefy Gazy?

Co ma sprawić, że Izrael będzie tego porozumienia przestrzegał? Co ma go powstrzymać przed wznowieniem ofensywy w Gazie np. za tydzień? Gdy zakładnicy będą uwolnieni, Izrael będzie mógł zrobić wszystko.

O ile będzie na to zgoda Stanów Zjednoczonych, które też są gwarantem tego porozumienia, a Hamas bardzo naciska, żeby Amerykanie taką funkcję właśnie pełnili. To jest też kwestia znalezienia wsparcia dla dalszego konfliktu, ponieważ byłby on wtedy toczony już tylko pod hasłem pokonania Hamasu, a widzimy, jak to „pokonywanie” Hamasu w ostatnich miesiącach wyglądało. Ta wojna jest niepopularna w izraelskim społeczeństwie, głównie przez kwestię zakładników, jest oddolny ruch, żeby zakończyć wojnę, bo nie widać jasnego sposobu, żeby odnieść w niej sukces. Choć w izraelskim rządzie frakcja wojny jest bardzo silna, Netanjahu nie może nie uwzględnić presji amerykańskiej, by sytuacja szła w stronę stabilizacji, a nie konfliktu, który mógłby toczyć się miesiącami, jeśli nie latami. Widzimy, że mimo całej izraelskiej siły rzuconej do Strefy Gazy Hamas ciągle jest w stanie funkcjonować jako miejska partyzantka, jest w stanie zadawać Izraelczykom straty. W izraelskiej armii widać też bardzo mocno zmęczenie materiału ludzkiego, a to wszystko w postępującej izolacji międzynarodowej i oskarżeń o najcięższe zbrodnie, w tym o ludobójstwo.

Zniszczenia w Strefie Gazy

Zniszczenia w Strefie Gazy

Foto: PAP

Pańskim zdaniem Beniamin Netanjahu, współpracujący na co dzień z takimi osobami jak Becalel Smotricz, Itamar Ben Gwir czy Izrael Kac, naprawdę chce zakończenia konfliktu, czy jest to z jego strony bardziej taktyczne wstrzymanie się na jakiś czas, żeby społeczność międzynarodowa się odczepiła, a potem Izrael będzie chciał „dokończyć temat”?

Powrót do „dokończenia tematu” byłby dość trudny, trudniejszy do uzasadnienia.

Ale nie wyklucza pan, że Izrael jest w stanie to zrobić?

Byłby w stanie, pytanie o koszty polityczne tej decyzji.

Reklama
Reklama
Pogrzeb Palestyńczyków, zabitych w wyniku nocnego ataku Izraela na budynek w Gazie, w którym chronil

Pogrzeb Palestyńczyków, zabitych w wyniku nocnego ataku Izraela na budynek w Gazie, w którym chronili się przesiedleńcy

Foto: REUTERS/Ebrahim Hajjaj

Dlaczego Palestyńczycy mieliby przestrzegać zakończenia konfliktu z Izraelem, jeżeli przedstawiony im plan nie przewiduje, expressis verbis, żadnego ustanowienia ich własnego państwa?

Bo kluczowa jest w tej chwili stabilizacja, czyli zakończenie wojny w Strefie Gazy. Plan bardzo ogólnie odnosi się do rozwiązania konfliktu między Izraelczykami a Palestyńczykami. Nie ukrywajmy, że gdyby w propozycji wrzucony byłby cały makroplan na rozwiązanie konfliktu, być może strony w ogóle by tego nie rozważały. Faktycznie, Trump już to przerabiał – jego plan pokojowy z 2020 r. był bardzo proizraelski, acz dwupaństwowy – i trochę się na tym sparzył. To nie jest moment na całościowe rozwiązanie, to krok przede wszystkim w stronę stabilizacji, wygaszenia wojny w Strefie Gazy. Pytanie, czy za tym pójdą kroki w celu rozwiązania całości konfliktu, bo przypomnijmy, że w konflikcie nie chodzi tylko o Gazę.

Izrael obrócił Strefę Gazy w ruinę

Izrael obrócił Strefę Gazy w ruinę

Foto: REUTERS/Amir Cohen

Ostatnio Izrael zaakceptował rozbudowę osiedli, które przetną Zachodni Brzeg na dwie części.

Dokładnie, więc jest naprawdę dużo rzeczy, żeby ten temat rozwiązać i wypracować coś, co byłoby strawne dla obu stron. W tym klimacie politycznym, zwłaszcza z tym izraelskim rządem, jest to bardzo daleki scenariusz.

Czytaj więcej

Jan Maciejewski: Kultura eksterminacji i jej kustosze
Reklama
Reklama

Wierzy pan, że Izrael wycofa się z tego osadnictwa?

Nie, nie teraz. Wymagałoby to bardzo znaczącej presji międzynarodowej. Duży kryzys wewnętrzny wywołało wycofanie Izraela ze Strefy Gazy w 2005 roku, gdzie wysiedlono ok. 8 tys. osób. Po 7 października było to w Izraelu podnoszone jako argument, że gdyby osadnicy tam zostali, to do ataku by nie doszło, więc osiedla muszą zostać, bo są, jak to określił jeden z polityków, kamizelką kuloodporną Izraela.

Powstanie państwa palestyńskiego jest w tym scenariuszu nierealne, chyba że jego terytorium zostanie ograniczone tylko do Strefy Gazy.

I do części Zachodniego Brzegu, ale wszystko jest kwestią tego, do czego strony zostaną przymuszone i na co politycy będą chcieli się zgodzić. To zawsze jest kwestia decyzji i tego, jaki kto jest w stanie ponieść koszt. Ludzie tacy jak Icchak Rabin zapłacili najwyższą cenę na dużo wcześniejszych etapach. Widać jednak, że mimo całej skali kryzysu wywołanego atakiem 7 października i wojną w Strefie Gazy jego skutkiem jest otwarcie jakiegoś rodzaju okienka, by znowu do kwestii rozwiązania konfliktu usiąść.

Palestyna i Izrael po II wojnie światowej

Palestyna i Izrael po II wojnie światowej

Foto: PAP

Porównajmy sytuację obecną z tą z 6 października 2023 r. Kto na tym wszystkim lepiej wyszedł? Kto wygrał, jeżeli w ogóle można tu użyć takiego słowa?

Nikt.

Pożar budynku mieszkalnego w mieście Gaza po ataku wojsk Izraela, fotografia z 22 września

Pożar budynku mieszkalnego w mieście Gaza po ataku wojsk Izraela, fotografia z 22 września

Foto: REUTERS/Ebrahim Hajjaj

„Rzeczpospolita”: Możemy już mówić o pokoju w Strefie Gazy?

Michał Wojnarowicz: Jeszcze nie. Póki co, mówimy o zawieszeniu broni, a tak naprawdę o wdrożeniu jego pierwszej fazy – nie ma co ukrywać, najprostszej – czyli wymianie zakładników i więźniów oraz zaprzestaniu działań zbrojnych. Ale żeby to zawieszenie broni przerodziło się w trwały pokój jeśli chodzi o palestyńską enklawę i, szerzej, konflikt izraelsko-palestyński, i, szerzej, Bliski Wschód, to do tego momentu jeszcze długa droga.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Konflikty zbrojne
Izraelska armia wycofuje się z Gazy. Palestyńczycy wracają do zniszczonych domów
Konflikty zbrojne
Kraje bałtyckie planują masową ewakuację na wypadek ataku Rosji
Konflikty zbrojne
Część Kijowa bez prądu po nocnym ataku Rosji
Konflikty zbrojne
USA wyślą żołnierzy do Izraela. Mają monitorować realizację porozumienia z Hamasem
Konflikty zbrojne
Putinowi zaczyna brakować żołnierzy. Jak długo Rosja będzie w stanie prowadzić wojnę?
Reklama
Reklama