Reklama

Dziadek, syn i wnuk

Ojciec Diega Forlana – Pablo – był obrońcą Penarolu Montevideo, z którym wywalczył Copa Libertadores, brazylijskiego FC Sao Paulo, i grał na mistrzostwach świata w roku 1974.

Aktualizacja: 06.07.2010 01:58 Publikacja: 06.07.2010 01:56

[wyimek][link=http://blog.rp.pl/szczeplek/2010/07/06/dziadek-syn-i-wnuk/]skomentuj na blogu[/link][/wyimek]

Dziadek nazywał się Juan Carlos Corazzo, w latach 30. był pomocnikiem Independiente Buenos Aires. Trenował później m.in. reprezentację Urugwaju (z zięciem Pablem Forlanem), z którą w roku 1967 zdobył Copa America, czyli mistrzostwo Ameryki Południowej. Zmarł, kiedy Diego miał siedem lat.

To nie jest tylko futbolowa historia jednej rodziny. To niekończąca się opowieść o piłce nożnej w Urugwaju, sięgającej korzeniami w wiek XIX. Derby Montevideo Penarol – Nacional rozgrywane są od 110 lat. Starsze od nich są tylko te między Celtikiem a Rangersami w Glasgow.

W roku 1901 Montevideo było miejscem pierwszego poza Wyspami Brytyjskimi meczu międzypaństwowego. Urugwaj zmierzył się z Argentyną, a ponieważ spotkania te stały się sąsiedzką tradycją, nagrodą dla zwycięzcy był puchar ufundowany przez barona herbacianego sir Thomasa Liptona.

Gdyby nie Urugwaj, historia mistrzostw świata wyglądałaby zapewne inaczej. Kiedy prezydent FIFA Jules Rimet szukał pod koniec lat 20. organizatora pierwszych mistrzostw, mógł wybierać między czterema krajami: Hiszpanią, Włochami, Węgrami i Urugwajem. Wybrał Urugwaj. Rząd tego kraju wybudował w ciągu roku stadion Centenario na 80 tys. miejsc.

Reklama
Reklama

Urugwajczycy mieli wtedy najlepszą drużynę na świecie. Na dwóch igrzyskach olimpijskich (1924 w Paryżu i 1928 w Amsterdamie) zdobywali złote medale. I właśnie mistrzowie olimpijscy zostali pierwszymi mistrzami świata, co się już później nie zdarzyło.

Po 20 latach Urugwajczycy dokonali niezwykłego wyczynu, który przeszedł do legendy: w finale MŚ 1950 na Maracanie w Rio pokonali Brazylię 2:1. Najlepszy piłkarz tego meczu Juan Alberto Schaffino został gwiazdą AC Milan.

Po latach furorę na boiskach Argentyny, Francji i Włoch robił inny Urugwajczyk Enzo Francescoli. Zinedine Zidane tak był nim zafascynowany, że imię Enzo nadał synowi.

Dziś Urugwaj, niemający nawet czterech milionów mieszkańców, gra o finał z Holandią.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama