Konfrontacja ma wyjaśnić jedną z największych zagadek sprawy Olewnika: jak porywacze pod okiem policjantów mogli odebrać okup za uprowadzonego Krzysztofa i zniknąć.
Gdańska prokuratura dotąd nie mogła jej przeprowadzić, gdyż policjanci byli chronieni statusem świadka incognito, czyli anonimowego. Śledczy uchylili ten status, ale pięciu funkcjonariuszy zażaliło się do sądu. Teraz – jak ustaliła „Rz” – sąd przeciął spór.
– Sąd rejonowy rozpoznał zażalenia policjantów i żadnego z nich nie uwzględnił – mówi „Rz” Joanna Kasicka, rzecznik sądu w Płocku.
Kto ma być konfrontowany? Chodzi o ośmiu tajniaków z wydziału techniki operacyjnej Komendy Miejskiej Policji w Płocku, którzy – jak wynika z dokumentów – monitorowali przekazanie 300 tys. euro okupu.
Do przekazania pieniędzy doszło pod koniec lipca 2003 r., dwa lata po porwaniu Krzysztofa. Po długim wodzeniu rodziny Olewników za nos bandyci wreszcie wskazali miejsce i czas. Jak się potem okazało, porwany Krzysztof wówczas jeszcze żył.