[link=http://www.rp.pl/artykul/24,592662_Pol-tysiaca-psow-na-bruk.html" "target=_blank]Po naszym wczorajszym tekście[/link] o decyzji służb weterynaryjnych w sprawie zamknięcia schroniska w Celestynowie, gdzie przebywa blisko 600 zwierząt, odebraliśmy setki telefonów i e-maili od zbulwersowanych czytelników. Wiele komentarzy pojawiło się w Internecie. „Najlepiej zamknąć schronisko, nie dać nic w zamian i umyć ręce. Ciekawe tylko, co się stanie z tymi wszystkimi psami i kotami? Ta sytuacja jest skandaliczna!” –pisze internauta o nicku vhv.
Inny czytelnik Andrzej apeluje: „Panie doktorze Kurkowski (powiatowy lekarz weterynarii, który zdecydował o wykreśleniu schroniska ze spisu – przyp. red.), czy Pan nie ma serca i odrobiny ludzkich uczuć? Jak można wydać tak bezduszną, okrutną decyzję? Za wszelką cenę trzeba ratować schronisko i na tym skupić swoje działania” – uważa internauta.
Wczoraj do schroniska zjechały osoby, które chcą pomóc placówce. – Otrzymałam też wiele telefonów ze słowami wsparcia – mówi Izabela Działak, dyrektorka schroniska. – Liczę, że przetrwamy. Przecież nawet z najgorszej sytuacji jest jakieś wyjście – mówi.
Eugeniusz Ragiel, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami (TOnZ), do którego należy schronisko, liczy, że po 9 lutego nadal będzie ono działać. – Będziemy wykreśleni z rejestru, a to oznacza tylko tyle, że powiatowy lekarz weterynarii nie będzie sprawował nad nimi opieki – twierdzi prezes Ragiel. – Urzędnicy grożą karami finansowymi, a to oznacza, że nie będziemy mieć na jedzenie i leki dla zwierząt – mówi szef TOnZ. Dodaje, że w swoich decyzjach urzędnicy nie kierują się interesem zwierząt, które potrzebują pomocy. Towarzystwo chce zaskarżyć decyzję o wykreśleniu z rejestru.
Tymczasem dla służb weterynaryjnych sprawa jest jasna. Celestynów ma być zamknięty do 9 lutego. – Decyzja o zamknięciu schroniska jest ostateczna – przypomina Paweł Dominik Meyer, zastępca mazowieckiego wojewódzkiego lekarza weterynarii. Zauważa, że sprawa toczyła się od dłuższego czasu.