Nowa arabska rewolucja

Protesty ogarniają między innymi Libię, Bahrajn, Jemen i Maroko. Rewolta zaczyna przypominać panarabską rewolucję sprzed pół wieku

Publikacja: 16.02.2011 19:55

fot. Adam Jan

fot. Adam Jan

Foto: AFP

Po rewoltach w Tunezji i Egipcie oczy świata zwróciły się wczoraj na leżącą między nimi Libię. W rządzonym żelazną ręką kraju protesty należą bowiem do rzadkości. Tymczasem w mieście Bengazi demonstranci uzbrojeni w kamienie i butelki z benzyną stoczyli zaciekłą bitwę z policją i zwolennikami prezydenta Muammara Kaddafiego.

[srodtytul] Kaddafi się trzyma[/srodtytul]

Kaddafi, który przejął władzę dokonując puczu w 1969 roku, jest najdłużej rządzącym dyktatorem w Afryce. Mimo to wielu rodaków wciąż go popiera. Dzięki rezygnacji z nuklearnych ambicji i zniesieniu w 2004 roku międzynarodowych sankcji do Libii zaczęły napływać miliardy dolarów ze sprzedaży ropy. Wystarcza nie tylko na wystawne życie przywódcy i utrzymanie silnego aparatu bezpieczeństwa, ale także na zapomogi i zasiłki dla zwykłych obywateli.

– Kaddafi zupełnie inaczej niż władze Tunezji czy Egiptu rozdziela narodowe bogactwa. Chociaż istnieje przepaść między biednymi a bogatymi, to ludzie nie czują się aż tak okradani jak w innych krajach – mówi „Rz“ Mansouria Mokhefi, ekspertka ds. krajów Maghrebu z Francuskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (IFRI).

Protesty nieprzypadkowo wybuchły w mieście, które od początku nie popierało Kaddafiego i w efekcie nie mogło liczyć na hojność przywódcy. Dlatego zdaniem analityków bunt w Bengazi może być wszystkim, na co stać przeciwników dyktatora. Tym bardziej że ten umiejętnie gra na nastrojach społecznych. Wczoraj nie tylko zwolnił z więzienia 100 opozycjonistów, ale otworzył też nowy stadion w Trypolisie.

Opanowanie sytuacji w innych krajach może już nie być takie proste. Od pięciu dni w Jemenie demonstranci domagają się dymisji rządzącego od 32 lat prezydenta Alego Abdullaha Saleha. Wczoraj w wyjątkowo gwałtownych starciach zginęła jedna osoba. Trzeci dzień trwały zamieszki w Bahrajnie, gdzie sunnicka dynastia al Chalifa od XVIII wieku rządzi zdominowanym przez szyitów krajem. Niespokojnie było też w Iranie, gdzie w czasie uroczystości ku czci zabitego demonstranta doszło do starć opozycji z prorządową milicją. Antyrządowe demonstracje zapowiadane są też w Jordanii, Maroku, Omanie i Syrii.

– To może być początek trzeciej fali rewolucji w świecie arabskim. Pierwszą obserwowaliśmy w latach 20. minionego wieku, a drugą w latach 50. i 60., kiedy do władzy doszły obecne reżimy – mówi „Rz“ Joshua Teitelbaum, znawca krajów arabskich z Uniwersytetu Bar Illan w Tel Awiwie.

[srodtytul]Spóźniona fala[/srodtytul]

Monarchie i dyktatury na wszelkie sposoby próbują studzić nastroje ulicy. Władze Maroka zapowiedziały dwukrotne zwiększenie dopłat do produktów żywnościowych. Zasiłki zwiększają też władze w Algierii. Reżim w Syrii zwolnił z więzienia opozycjonistę, który rozpoczął strajk głodowy. Władze Bahrajnu obiecały każdej rodzinie 2600 dolarów, próbując zapobiec zwołanym na sobotę wielkim demonstracjom.

Zdaniem ekspertów, gdyby rewolty doprowadziły do wyłonienia demokratycznych rządów w kilku krajach, można by mówić nawet o czwartej fali demokratyzacji w skali światowej. Za pierwszą uznawane są przemiany w obu Amerykach i w Europie XIX wieku, kolejną była dekolonizacja i powstanie nowych demokratycznych państw po II wojnie światowej, a trzecią upadek reżimów w Portugalii, Hiszpanii i Grecji oraz demokratyzacja w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Eksperci zwracali wtedy uwagę, że fala demokratyzacji, która dotarła do Indonezji i RPA, nie dotknęła krajów arabskich.

– Teraz ta fala tam dotarła, głównie dzięki telewizji satelitarnej. Młodzi ludzie tak jak 50 lat temu chcą reform. I co ciekawe, wcale nie uważają, że islam jest najlepszą drogą do budowania państwa – zauważa Teitelbaum.

[i]Instytut Stosunków Międzynarodowych

[link=http://www.ifri.org]www.ifri.org[/link][/i]

Po rewoltach w Tunezji i Egipcie oczy świata zwróciły się wczoraj na leżącą między nimi Libię. W rządzonym żelazną ręką kraju protesty należą bowiem do rzadkości. Tymczasem w mieście Bengazi demonstranci uzbrojeni w kamienie i butelki z benzyną stoczyli zaciekłą bitwę z policją i zwolennikami prezydenta Muammara Kaddafiego.

[srodtytul] Kaddafi się trzyma[/srodtytul]

Pozostało 90% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!