Jest i trzeci warunek. Z ustawy wynika, że prezesem IPN i członkiem rady nie może zostać ten, kto pracuje lub współpracuje ze służbami niepodległej Polski: "Na stanowisko prezesa Instytutu Pamięci nie może być powołana również osoba, której działalność związana z dostępem do tajemnicy państwowej lub objęta tajemnicą państwową uniemożliwia szczegółowe przedstawienie informacji o przebiegu swojej służby, pracy lub współpracy".
W praktyce oznacza to, że Sejm powinien wystąpić do służb z pytaniem, czy kandydaci nie są (lub nie byli) ich pracownikami lub współpracownikami. Chodzi m.in. o Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencję Wywiadu, Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Tymczasem, jak informuje "Rz" rzecznik największej polskiej służby specjalnej – ABW – ppłk Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska, nikt nie zwracał się do nich z prośbą o informacje o kandydatach do rady IPN. – Taki wniosek do ABW nie wpłynął – podkreśla.
Przewodniczący Zgromadzenia Elektorów, które wyłoniło kandydatów do rady IPN, prof. Jan Kofman mówi, że istotnie jest tu luka prawna. – Ustawodawca nie przewidział dla zgromadzenia żadnego instrumentarium pozwalającego na sprawdzenie wymogów ustawowych. Mogliśmy sprawdzić jedynie, czy kandydaci mają stopień naukowy, i to zrobiliśmy. W tej sytuacji odpowiedzialność spoczywa na parlamencie – mówi "Rz".