Jarosław Kaczyński wziął wczoraj wieczorem udział w programie „Tomasz Lis na żywo" w TVP2. Dyskusja zaczęła się od spraw gospodarczych. Lis chciał wiedzieć, kto będzie w rządzie PiS odpowiedzialny za gospodarkę. – Będzie to osoba sprawdzona, znakomicie przygotowana – odparł Kaczyński. Odmówił odpowiedzi, czy będzie nią Zyta Gilowska. Potwierdził zaś, że w rządzie znajdzie się najprawdopodobniej Antoni Macierewicz.
Czytaj także "W Sieci Opinii": Tomasz Lis na deskach. Gorące komentarze po debacie z Jarosławem Kaczyńskim
Do ostrego spięcia między prowadzącym a liderem PiS doszło, gdy Lis zapytał o fragment książki Kaczyńskiego, w którym ten napisał, że kanclerstwo Angeli Merkel „nie było wynikiem czystego zbiegu okoliczności".
– Było wynikiem tego, że połączyły się dwie części Niemiec, pojawiły się napięcia i potrzebna była osoba ze wschodniej części Niemiec – tłumaczył Kaczyński. Odpowiadając na zarzut, że takie słowa mogą utrudnić kontakty z Merkel, ripostował: – Polski premier nie powinien się obawiać kanclerza Niemiec, premiera i prezydenta Rosji, pisząc to, co uważa za stosowne. I zarzucił Lisowi, że należy do formacji, która strachem przed silnymi sąsiadami szkodzi Polsce. – Więcej polskiej pewności siebie – mówił Kaczyński.
Później było jeszcze ostrzej. Lis domagał się, by lider PiS tłumaczył się, dlaczego nie chce dyskutować z Donaldem Tuskiem. – Nie ma sensu rozmowa w oparach absurdu – stwierdził Kaczyński. Lis chciał też wiedzieć, po co Kaczyński nosił w latach 90. pistolet, oczekiwał komentarza do słów o. Rydzyka z 2006 r. o śp. Marii Kaczyńskiej. Wreszcie przepytał prezesa PiS o okręgi i miejsca na listach, z jakich startują młode działaczki, zwane „aniołkami Kaczyńskiego". – A pani Ilona Klejnowska skąd startuje? – pytał. – Z szóstego w Płocku – odparł Kaczyński. – Nieprawda, z Bydgoszczy – ripostował wyraźnie zadowolony Lis. W rzeczywistości jednak to dziennikarz się pomylił.