Przed Masters jest jeszcze start w Moskwie. Jak pani potraktuje ten turniej – ostatnie starcie z Marion Bartoli?
Moskwa jest tylko turniejem przystankowym. Jadę tam po to, by potwierdzić start w Stambule, by mieć pewność.
Odnoszę wrażenie, że pani już ją ma...
Petkovic jakby się poddała, rezygnując z jednego turnieju, Bartoli ma dużą stratę, więc trochę już czuję się jedną z ósemki, ale zagram w Moskwie.
Kiedy pani leci do Rosji?
W sobotę, bo tam na cały turniej są tylko trzy korty treningowe, dostęp do nich to najwyżej pół godziny dziennie. Lepiej potrenować w Krakowie. Tylko Ula musi lecieć już w czwartek na eliminacje.
Jak zdrowie?
Dziękuję, bywało gorzej.
Jak na tę ilość tenisa, jaką mam za sobą, na pewno nie jest źle. Tylko jeszcze dokucza mi zmiana strefy czasowej.
Całą noc nie spałam.
Czyli jednak marzy pani o odpoczynku. Tenisiści grają o miesiąc dłużej i bardzo narzekają, a jak jest z tenisistkami?
Oni mają tylko miesiąc przerwy, z którego dwa tygodnie idą na przygotowania do startu w styczniu w Australii. Muszą się zebrać i coś z tym zrobić. My powiedziałyśmy jednym głosem, że chcemy krócej grać. Nie możemy więc narzekać, niektóre mają po 2,5 miesiąca zimowych wakacji. To już jest tyle, że można odpocząć i wyleczyć to, co boli.
Znalazła pani honorowe miejsce dla dwóch azjatyckich pucharów?
Tych wielkich z ceremonii wręczania nagród nie dostałam na własność. Mistrzynie otrzymują miniatury. Japoński talerz przyjechał ze mną, a chiński złoty puchar przyślą mi pocztą organizatorzy, bo był za duży. Pewnie jeszcze go nie spakowali.
Najpierw Moskwa, potem Stambuł, a w listopadzie odpoczynek
Agnieszka Radwańska wróciła do Krakowa tylko na kilka dni. W sobotę wyjeżdża na turniej o Puchar Kremla do Moskwy, gdzie zapewne ostatecznie wywalczy prawo gry w kończącym sezon Masters w Stambule. Pierwszy raz byłaby nie rezerwową, lecz pełnoprawną uczestniczką prestiżowej rywalizacji. W Turcji (25 – 30 października) zagra osiem czołowych tenisistek świata w mijającym roku, siedem miejsc jest już zajętych, najpoważniejszą, właściwie murowaną kandydatką do ósmego jest Radwańska. Zadecydowały o tym jej znakomita forma jesienią oraz zwycięstwa w Tokio i Pekinie.