Ale we wspólnej, polsko–żydowskiej historii były nie tylko czarne karty?
Polska była miejscem, gdzie Żydzi zbudowali niebywałą cywilizację! I to my jesteśmy tymi, którzy starają się ocalić o niej pamięć. Polacy wiedzą o wspaniałej kulturze żydowskiej więcej, niż mieszkańcy Izraela! Odradza się język jidysz, ale uczą się go przede wszystkim Polacy. Uczą się, bo otwierają się na dawną, żydowską kulturę. Pamiętajmy, że Singer jest o wiele bardziej popularny w Polsce, niż w Izraelu. I to dobrze, bo Singer jest częścią naszej historii.
Czy mieszkańcy Lublina interesują się waszymi działaniami? Interesują się żydowskimi dziejami swego miasta?
Powtarzam: zbieranie materiałów historycznych ma sens tylko wtedy, gdy powstaną programy edukacyjne je upowszechniające i jeśli uda się nimi zainteresować ludzi młodych. Nie jesteśmy w stanie dotrzeć do wszystkich uczniów lubelskich szkół średnich, ale co roku docieramy do kilku tysięcy. Co rok przyjeżdża też do nasz 3–4 tysiące Izraelczyków, organizujemy spotkania młodzieży polskiej i izraelskiej. Oczywiście, nasze działania nie mają wymiaru globalnego, ale uważam, że odmieniliśmy Lublin. Miasto odzyskało swoją przeszłość. A organizujemy różne działania, nie tylko na dużą skalę. Odwołujące się do emocji przedsięwzięcia artystyczne angażują czasami tylko dziesięć czy piętnaście osób, ale przecież są ważne, bo to my jesteśmy miastem, my je tworzymy.