Nie tylko. Mamy też pewien problem z zaufaniem społecznym. Jak mamy zaufać sprzedawcy, którego nie widzimy, z którym rozmawiamy tylko za pomocą e-maila, jeśli 80 proc. Polaków nie ufa nikomu poza najbliższą rodziną?
Jednak oszustwa w Internecie przecież się zdarzają...
Rzeczywiście oszustwa internetowe istnieją. I to pod każdą szerokością geograficzną. Natomiast akurat my w Polsce mamy bardzo silny stereotyp odnośnie do uczciwości ludzi – „wszyscy są oszustami i koniec". Mówimy: „o! ktoś wystawił komórkę na aukcji, a wysłał ziemniaki". To się zdarza, ale wbrew pozorom bardzo rzadko.
A w tradycyjnych sklepach ufamy sprzedawcom?
Tam w grę wchodzą inne czynniki. Ogromna część współczesnego marketingu zorientowana jest na tzw. odczucia wielozmysłowe. Np. aromamarketing, czyli takie rozprzestrzenianie zapachów w sklepie, by zwiększyć sprzedaż. Dlatego tak łatwo nam się decydować na zakup w zwyczajnym sklepie.
Co jeśli przed zakupem wolimy zobaczyć produkt na własne oczy, dotknąć go, sprawdzić, czy wygląda tak jak na zdjęciu?