Prokuratura przesłuchała Leszka Millera jeszcze w 2011 roku w siedzibie Wydziału V ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie przy ul. Ostroroga 24 – ustaliła „Rz".
Leszek Miller od początku ujawnienia przez dziennikarzy informacji o tajnym ośrodku CIA powtarza, że w Polsce niczego takiego nie było. Taką informację powtórzył wczoraj w Radiu Zet. – Nie wiem, czy więzienia były gdzieś poza Guantanamo, ale w Polsce ich nie było – mówił Leszek Miller.
A co były premier zeznał w prokuraturze w 2011 roku? Przed przesłuchaniem śledczy otrzymali potwierdzenie, że Leszek Miller został zwolniony przez szefa Agencji Wywiadu z tajemnicy państwowej. Byli więc pewni, że były premier się nią nie zasłoni. – Ale Miller już podczas pierwszego pytania o to, czy w latach 2001–2004 był premierem, odpowiedział, że odmawia zeznań, bo ewentualna ich treść naraziłaby go lub osoby mu bliskie na odpowiedzialność karną – informuje nasze źródło zbliżone do śledztwa.
W 2011 roku śledczy pytali jeszcze Leszka Millera m.in. o to, czy jako premier miał informacje o bazie CIA w Ośrodku Szkolenia Kadr Wywiadu w Starych Kiejkutach. Prokuratorów interesowało też, czy Leszek Miller widział projekt umowy przygotowany w 2002 roku przez AW w sprawie utworzenia ośrodka CIA. Umowa miała nie tylko sankcjonować bazę amerykańskich służb, ale też dawała wytyczne polskim oficerom wywiadu, jak mają się zachować w sytuacjach kryzysowych. Na przykład w sytuacji śmierci lub ucieczki przetrzymywanego terrorysty. Do podpisania umowy między AW i CIA nigdy nie doszło. Nie zgodzili się na to przedstawiciele CIA. – Każde pytanie prokuratora Millera zbywał jednak formułką o odpowiedzialności karnej – relacjonuje nasz informator.
– Miał prawo odmowy składania zeznań. Zastanawia mnie jednak, dlaczego Miller, który wszędzie powtarza, że takiego ośrodka nie było, w prokuraturze nie był już tak zdecydowany – mówi Józef Pinior, senator PO.