W wywiadzie dla "Wprost", którego fragment został opublikowany na stronie tygodnika, prezydent mówi o swoim stanowisku dotyczącym wyjaśnienia katastrofy.
- Zaakceptowałem zasadniczą myśl raportu ministra Millera, że źródłem nieszczęścia była próba lądowania w niedopuszczalnie złych warunkach pogodowych. Reszta to już dodatki, błędy natury technicznej czy mankamenty natury technicznej na lotnisku - powiedział.
Jednak Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (zwana od nazwiska przewodniczącego komisją Millera) stoi na stanowisku, że piloci nie próbowali lądować. Jej zdaniem na tzw. wysokości decyzji podjęli decyzję o odejściu na drugi krąg. Zdaniem polskich ekspertów procedura była spóźniona (według nich miało ją opóźnić zbyt późne odłączenie automatycznego pilota) i próba odejścia zakończyła się niepowodzeniem.
Ta kwestia jest jedną z zasadniczych na osi sporu między Polską, a zdominowanym przez Rosjan Międzypaństwowym Komitetem Lotniczym.
Już po publikacji polskiego raportu MAK zorganizował konferencję w Moskwie, na której próbował obalić niektóre tezy forsowane przez ekspertów Millera. Kwestia rzekomego lądowania była jednym z głównych tematów.