Od niemal trzech tygodni wybieraniem przywódcy dla katolików zajmują się środki masowego przekazu, sporządzając listy „mocnych" kandydatów, organizując rankingi szans najbardziej papabili i porównując charakterystyki każdego z nich w zależności od układu sił, prognoz poparcia, przewidywań przyszłych decyzji, nachylenia ku lewicy lub prawicy, postępu czy tradycji. Nie ma się zresztą co dziwić.
Po śmierci Jana Pawła I amerykański National Opinion Research Center z Chicago wypracował nawet modele komputerowe dla przeprowadzenia symulacji przyszłych wyborów w Watykanie. Na podstawie zgromadzonych „opinii" i „zachowań" każdego z kardynałów elektorów przygotowano materiał do obróbki elektronicznej. Komputerowym papieżem po raz pierwszy w historii chrześcijaństwa został wybrany kardynał Corrado Ursi z Sycylii. Nazajutrz, 12 października 1978 roku, agencja Associated Press poczęstowała zgłodniałych czytelników nagłówkiem „Komputer wybrał Ursiego na następnego papieża".
Cóż, miejmy nadzieję, że dziennikarze i blogerzy zmęczą się nieco uciążliwościami związanymi z wybieraniem Kościołowi widzialnej głowy, pozostawiając co nieco do zdziałania kardynałom. A zadanie, które przed nimi stoi, do łatwych nie należy. Kardynałowie uczestniczący w wyborach zobowiązani są do tajemnicy do grobowej deski, ale ciekawość ludzka nie zna granic. Można się więc co nieco dowiedzieć, instalując jakiemuś purpuratowi mikrofonik w postaci guzika od sutanny albo po latach, odnajdując pamiętnik spisany przez sędziwego hierarchę, który ustom nakazał milczenie, ale rękom przecież nie. Poza tym sekret obowiązywał go jedynie do śmierci.
W każdym bądź razie, jeśli możemy czegoś więcej się dowiedzieć o wyborze namiestnika Chrystusa, to jedynie po to, aby goręcej się modlić za postawionych przed próbą życia kardynałów.
Popędzanie kardynałów
Pierwsze regularne konklawe w Kościele dokonało wyboru Honoriusza II w 1216 roku. Wcześniej, jeden z jego poprzedników, Aleksander III w 1179 roku prawo wyboru głowy Kościoła zarezerwował tylko dla kardynałów. Wszystko odbywało się o wiele prościej niż dzisiaj, zwłaszcza że liczba kardynałów nie przekraczała trzydziestu.
Ponieważ największą przywarą dostojników w czerwonych kapeluszach zdawał się być całkowity brak pośpiechu, należało pomyśleć, w jaki sposób pomóc czcigodnym hierarchom pozbyć się owej wady. Powzięto więc postanowienie, aby zamknąć ich na klucz oraz poddać stymulującej diecie. Tak wybierano papieża w 1216, a następnie w 1241 i w 1243 roku. W 1268 poza dotychczasowymi środkami użyto również i tego, że wielebnych duchownych zamurowano w pomieszczeniu. Kiedy nawet i to nie pomogło, postanowiono rozebrać dach, wystawiając ich na łaskę kapryśnej pogody. Ale i tak z wyborem kolejnego papieża świat musiał poczekać dwa lata, dziewięć miesięcy oraz dwa dni.
Aby zapobiec przypadkom nieznośnie długich okresów sede vacante na Stolicy Apostolskiej – a przypomnę tylko, że chodzi o czas pomiędzy śmiercią poprzedniego Ojca Świętego a wyłonieniem nowego – papież Grzegorz X podczas Soboru Lyońskiego II w 1274 roku, ogłosił konstytucję Ubi periculum ustanawiającą oficjalnie instytucję konklawe. Odtąd miało się ono kierować ściśle określonymi zasadami.
Po dziesięciu dniach od zgonu papieża kardynałowie byli zobowiązani do zebrania się w miejscu, w którym umarł poprzedni zwierzchnik Kościoła. „W miejscu bez ścian i zasłonek działowych", mieli przebywać razem, unikając kontaktów ze światem zewnętrznym, jak i sekretnych konszachtów. Klucze do pomieszczenia były starannie strzeżone. Nad tajnością obrad i niedopuszczaniem do wchodzenia bądź wychodzenia stamtąd kogokolwiek, aż posiedzenie zakończy się wyborem, mieli czuwać: kardynał kamerling oraz ceremoniarz konklawe. Posiłki podawane były przy pomocy naczyń obrotowych, w dodatku za każdym razem były sprawdzane, aby nikt tą drogą nie usiłował przemycać wiadomości.
Jeśli po trzech dniach nie doszło do wyboru papieża, kardynałom ograniczano jedzenie do dwóch misek dziennie przez kolejnych pięć dni. Gdy i to nie pomogło, kardynałowie resztę dni spędzali w zamknięciu o chlebie, winie i wodzie. Dieta nie jest być może drakońska z punktu widzenia mieszkańców Sudanu, ale dla ówczesnych kościelnych dostojników mogła stanowić powód do zadumy.
Po śmierci Innocentego III w 1216 roku kardynałowie wcale nie byli zgodni co do tego, kto najbardziej zasługuje na urząd papieski. Przy tym mieli świadomość, że nikt inny na świecie w kompetencji wyboru nowej głowy Kościoła nie może ich wyręczyć. Gdy więc w takim stanie ducha zebrali się w Perugii, nie było innego wyjścia, jak skłóconych elektorów zamknąć na klucz. Efekt okazał się murowany – purpuraci, przerażeni perspektywą nieoczekiwanego aresztu, szybko zdecydowali się na wybór Honoriusza III.
Instytucję konklawe wymyśliły rządy państw europejskich z powodów czysto pragmatycznych. W XIII wieku Europa była całkowicie zdominowana przez papiestwo. Powodzenie polityki każdego tronu zależało od jego ścisłej relacji z Biskupem Rzymu. Polityka papieża, jego pragnienia i preferencje, sympatie czy antypatie, pretensje czy uprzedzenia jego, jak i jego rodziny, czy też wpływowych rodów, które za nim stały – wszystko to mogło mieć istotny wpływ na powodzenie polityki jakiegoś króla czy królowej. Toteż nieobsadzony tron papieski, zwłaszcza przez długi czas, odciskał się na stabilności w Europie, mogąc zagrozić politycznym celom, międzynarodowemu handlowi czy spokojowi w sferze publicznej. Przed siedmiuset pięćdziesięcioma laty, Europa, by przetrwać, po prostu potrzebowała papieża.
Po Honoriuszu wstąpił na tron papieski Grzegorz IX. Ten w następstwie nieudanych politycznych manewrów i niefortunnych porozumień, poróżnił między sobą cały kontynent, wciągając w ten bałagan również Kościół. Dwory Francji, Anglii i Hiszpanii wdały się wzajemnie w konflikt. Lecz gdy papież wystąpił przeciwko cesarzowi niemieckiemu, ten wraz ze swymi wojskami podszedł pod Rzym. Rozproszone po całej Italii obozowiska żołdaków cesarza Fryderyka II doprowadziły przerażonego, niemalże stuletniego papieża, do ataku serca.
Jego śmierć tylko wzmocniła podziały i niepokoje wewnątrz kolegium kardynalskiego. Hierarchowie nie potrafili w żaden sposób porozumieć się w sprawie wyboru następcy, zdolnego uspokoić rozjuszonego niemieckiego władcę.