Papież Franciszek, kibic San Lorenzo

Legitymacja członkowska nr 88235N – 0. Nazwisko i imię: Bergoglio Jorge Mario. Data przyjęcia: 12/03/2008. Kategoria: aktywne, proste

Publikacja: 16.03.2013 00:01

Na legitymacji zdjęcie starszego pana w koloratce. I herb klubowy: czerwona tarcza w niebieskie pionowe pasy. Napis: Club Atlético San Lorenzo de Almagro.

Mógł wybrać Diabły (nawet czerwone – Diablos Rojos), czyli Independiente, ale wybrał Świętych, jak mówi się na piłkarzy San Lorenzo. Właściwie nie mogło być inaczej – przyszły papież urodził się w Buenos Aires, niedaleko od starego Estadio Gasómetro (Gazometr – od podobieństwa fasady do wielkiego zbiornika gazu płynnego) w dzielnicy Boedo, z trybunami na 75 tysięcy widzów. Tam chodził i kibicował jego ojciec, również były koszykarz z klubu w Boedo. Nauka, rozwój duchowy, kolejne awanse skromnego jezuity nic nie zmieniały, był wierny czerwono-niebieskim barwom także jako arcybiskup Buenos Aires.

Wciąż jest członkiem stowarzyszenia, do którego należy klub. I podkreśla, że widział z trybun Viejo Gasómetro wszystkie mecze z 1946 roku, gdy piłkarze San Lorenzo pięknie wygrywali ligę, złamali wieloletnią dominację River Plate i Boca Juniors, a Rene Pontoni, ten sam, który potem odmówił gry w Barcelonie, strzelał piękne bramki.

Ksiądz, potem biskup Bergoglio oglądał mecze, a potem trzymał w domu kolejne koszulki, które zaczęto mu wręczać przy ważniejszych okazjach: zakończenie kariery jakiegoś dobrego napastnika, odprawienia kolejnej mszy w klubowej kaplicy. Legitymację dostał w dniu obchodów stulecia klubu.

To, że San Lorenzo ma kaplicę, to sprawa oczywista. Było tak: na początku XX wieku w biednych dzielnicach Buenos Aires brakowało boisk. W przerwach między biciem się z gangami z innych dzielnic i kradzieżami, chłopaki z Almagro biegały więc za piłką po ulicach. Przerwać im grę było trudno, ale gdy aut przybywało i na skrzyżowaniu Mexico oraz Treinta y Tres Orientales pojawił się tramwaj, zaczęło być niebezpiecznie, dla obu stron. W końcu zdarzył się wypadek, jeden z chłopaków wpadł pod tramwaj. Legenda głosi, że działo się to na oczach młodego salezjanina, ojca Bartolomé Martina Lorenzo Massy.

Był rok 1907. Ojciec Lorenzo Massa naprawdę często oglądał te uliczne mecze z wieży swego kościoła. W końcu poszedł do grających i zaproponował: – Grajcie na podwórcu za kościołem parafialnym Św. Antoniego, ale w zamian co niedziela będziecie chodzić na mszę.

Propozycja została przyjęta. Klub powstał oficjalnie rok później, dokładnie 1 kwietnia. Nazwę zaproponowano po chwili dyskusji. Pierwsza propozycja była taka, żeby została nazwa uliczna – Los Forzosos de Almagro. Druga, San Lorenzo, na cześć założyciela, wydała się ojcu Massie zbyt wielkim zaszczytem. Uległ, gdy przekonał zebranych i siebie, że to nazwa na cześć innego, wielkiego Lorenzo – św. Wawrzyńca, męczennika z III wieku oraz znanej w historii Argentyny bitwy niepodległościowej pod San Lorenzo w 1813 roku. Ktoś dodał jeszcze Almagro – dla upamiętnienia dzielnicy i tak zostało. Barwy klubowe wybrał ojciec Lorenzo. To kolory płaszcza Matki Bożej – uzasadnił.

Viejo Gasómetro – Stary Gazometr zbudowano w 1916 roku. W 1979 stadion został zamknięty i sprzedany za grosze. Mimo wielu protestów zburzono go w 1983, by postawić na jego miejscu supermarket Carrefoura. Nowy Gazometr, trochę mniejszy (niespełna 50 tys. miejsc) powstał w 1993, ale ludzie go nie lubią. Wciąż walczą, by odzyskać tamto, swoje wyjątkowe miejsce.

Kibice San Lorenzo nazywali piłkarzy różnie, wedle świeckiej tradycji – Cyklon, wedle katolickiej – Święci albo mniej wzniośle – Wrony, jako mało dyskretna aluzja do czarnych szat noszonych przez ojca-założyciela.

Grali dobrze. Święci wygrali 10 razy rozgrywki ligi argentyńskiej, chociaż siła Czerwonych Diabłów (14 tytułów) wydaje się wciąż nieco większa. Jednak ich ostatni mecz, w lutym, San Lorenzo wygrało 2:1. W minionym sezonie kardynał Bergoglio nie miał wielu powodów do radości, jego klub zajął 12. miejsce. Nigdy też piłkarze San Lorenzo nie zdobyli najważniejszego pucharu w Ameryce Południowej – Copa Libertadores (Diabły mają ich siedem). Tyle pociechy, że teraz kibice mówią: – Nowy papież i nasz kibic to przynajmniej jak pięć Pucharów Wyzwolicieli. Bywało jednak gorzej – relegacja do niższej klasy rozgrywek i balansowanie na krawędzi bankructwa.

Teraz o papieskie kibicowanie będzie w San Lorenzo znacznie trudniej, co nie znaczy, że ustanie. Może to zresztą nowa watykańska tradycja, by papieże pokazywali swoje upodobanie do piłki nożnej (jak Benedykt XVII wspierający Bayern Monachium) i piłka będzie się im odwdzięczać (jak Barcelona, która Janowi Pawłowi II ofiarowała kartę członkowską nr 108000).

Mieć papieża Franciszka wśród argentyńskich kibiców nie oznacza jednak wcale złagodzenia tamtejszych piłkarskich sporów. Zwolennik Boca Juniors zapytany o uczucia związane z faktem, że kardynał Bergoglio został pierwszym południowoamerykańskim papieżem, odpowiedział: – Cieszymy się bardzo, to oczywiste. Ale on jest za San Lorenzo i znaczy to tylko tyle, że zdobyli pierwsze poważne międzynarodowe trofeum. W końcu.

Na legitymacji zdjęcie starszego pana w koloratce. I herb klubowy: czerwona tarcza w niebieskie pionowe pasy. Napis: Club Atlético San Lorenzo de Almagro.

Mógł wybrać Diabły (nawet czerwone – Diablos Rojos), czyli Independiente, ale wybrał Świętych, jak mówi się na piłkarzy San Lorenzo. Właściwie nie mogło być inaczej – przyszły papież urodził się w Buenos Aires, niedaleko od starego Estadio Gasómetro (Gazometr – od podobieństwa fasady do wielkiego zbiornika gazu płynnego) w dzielnicy Boedo, z trybunami na 75 tysięcy widzów. Tam chodził i kibicował jego ojciec, również były koszykarz z klubu w Boedo. Nauka, rozwój duchowy, kolejne awanse skromnego jezuity nic nie zmieniały, był wierny czerwono-niebieskim barwom także jako arcybiskup Buenos Aires.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!