„Wprost" ujawniło w piątek tajny raport na temat kulis afery związanej z przetargami na projekty informatyczne. Raport sugeruje, że za dyrektorem z MSW Andrzejem M. mieliby stać wymienieni w tekście Grzegorz Schetyna czy Sławomir Nowak. W śledztwie nie ma jednak na to dowodów.
– W tym „raporcie", rzekomo zleconym przez amerykański koncern informatyczny, powszechnie znana w środowisku prawda miesza się z plotką. Czuję w tym rękę służb specjalnych przed mającą nadejść kolejną falą zatrzymań – mówi „Rz" urzędnik doskonale orientujący się w kulisach przetargów, znający także samego M. – To w większości plotki, nieprawdy, bzdury, naciągnięte fakty – ocenia jeden ze śledczych ten materiał.
Już trzy lata temu „Rz" opisywała sposób działania Andrzeja M., który chwalił się znajomościami z politykami rządzącej PO, m.in. ze Schetyną (w czasach, gdy Schetyna kierował MSW, w resorcie powstało Centrum Projektów Informatycznych, któremu szefował Andrzej M. Nowak zaś był wtedy szefem gabinetu politycznego premiera Tuska). – Mieliśmy poczucie, że blefuje, by stworzyć wokół siebie aurę człowieka wszechmogącego – opowiadał „Rz" jeden z dyrektorów departamentu związanego z informatyką.
– Opisane przez „Wprost" informacje o rzekomym drugim, politycznym dnie tej sprawy są całkowicie bez wartości. Mamy znacznie ciekawsze i bardziej wiarygodne raporty pokazujące skalę powiązań, wpływów – mówi nam jeden z funkcjonariuszy CBA.
Jak dodaje, jeśli prawdą jest, że raport powstał na zlecenie koncernu, to „Amerykanie dali się naciąć".