Na zesłaniu
- Mama była religijną Żydówką, a ojciec niereligijnym Polakiem, ale kultywował świąteczne obyczaje i zabierał mnie na pasterkę — powiedział w jednym z wywiadów. — Z tego powodu drogie mi są obie kultury. Nie otrzymałem wychowania nacjonalistycznego. Mój jest Mickiewicz, mój jest Słowacki, ale także mój Perec i mój Szolem Alejchem i Szalom Asz, tak jak mój jest Heine i mój Szekspir. W mojej rodzinie jest krew żydowska, polska, niemiecka, nawet nigeryjska. Przedwojenny ksiądz Trzeciak pisał o żydowskości Chrystusa i o tym, że ostatnia wieczerza była żydowskim świętem Pesach. My, Polacy i Żydzi jesteśmy sobie szalenie bliscy, nie do oddzielenia.
Jego historia dobrze wyraża powikłane losy obywateli II RP. Urodził się w Łucku na Wołyniu. Jego ojciec Jan Szurmiej był Polakiem, natomiast matka Ryfka z domu Biterman Żydówką.
Podczas II wojny światowej, po 1941 został wysłany do obozu pracy na Kołymie, a następnie po trzech latach na dalsze zesłanie do Kazachstanu. Tam zdobył pierwsze doświadczenia sceniczne, grając m.in. w teatrze w Ałma-Acie, przy którym ukończył studium aktorskie.
W 1946 r. został przymusowo wysiedlony z rodzinnych stron, znalazł się w nowych granicach Polski i osiedlił się we Wrocławiu.