Pełzający rozejm w Donbasie - Rosjanie powoli się wycofują

Cisza bardzo powoli zapada na frontach walki ?w Donbasie. Rosjanie się cofają, a do rejonu zjeżdżają obserwatorzy OBWE.

Publikacja: 14.10.2014 02:48

Pełzający rozejm w Donbasie - Rosjanie powoli się wycofują

Foto: AFP

– Zmniejszyła się liczba ostrzałów artyleryjskich – jeden z pracowników organizacji tak opisał działanie porozumienia o zawieszeniu broni podpisanego jeszcze 5 września.

Tę informację potwierdzają ukraińskie władze: walki nie ustały, zmniejszyło się natomiast ich natężenie. Ale cały czas wybuchają strzelaniny. Kilka razy na dobę atakowane jest lotnisko w Doniecku (nawet przy użyciu czołgów) czy rejon miejscowości Debalcewo (gdzie ukraińskie pozycje wrzynają się w terytorium kontrolowane przez separatystów).

W poniedziałek znów wybuchły walki o położony nad Morzem Azowskim Mariupol, atakowany od północnego wschodu i północy przez oddziały rosyjskie, które próbowały również przeciąć drogę prowadzącą na północ od miasta. Nad Mariupolem, Donieckiem i w okolicach Krymu latają cały czas rosyjskie drony.

Decydujący tydzień

– Rozpoczynający się tydzień będzie decydujący dla rozwiązania konfliktu – zapowiedział jeszcze w niedzielę prezydent Ukrainy Petro Poroszenko. Wraz z pojawieniem się 300-osobowej misji OBWE na wschodzie kraju Kijów liczy na całkowite przerwanie walk. Obserwatorzy powinni również wziąć pod kontrolę kilkusetkilometrowy odcinek granicy ukraińsko-rosyjskiej opanowany przez separatystów. Poroszenko już poprosił Stały Sekretariat OBWE o zwiększenie liczebności misji do 1500 osób, by mogła sobie poradzić z takimi zadaniami.

Dopiero po rzeczywistym ustaniu walk będzie można zrealizować kolejny punkt: wycofanie ciężkiej broni obu stron 15 kilometrów od linii demarkacyjnej.

Mimo tych problemów czterem holenderskim ekspertom udało się już w poniedziałek dostać do rejonu lipcowej katastrofy malezyjskiego boeinga. Przerwa w walkach umożliwiła im dojechanie w głąb terytorium opanowanego przez separatystów.

Sankcje zostają

Również Rosja zaczyna wykazywać oznaki dobrej woli. Prezydent Putin polecił wycofanie 17 tysięcy rosyjskich żołnierzy znad granicy z Ukrainą i odesłanie ich do koszar. Na razie OBWE nie zaobserwowało jednak ruchów rosyjskich wojsk. Kijów zaś zwraca uwagę na to, że Putin wycofuje wojska znad granicy, ale nic nie mówi o rosyjskich jednostkach znajdujących się na Ukrainie. Cały też czas ukraiński wywiad informuje o przerzucaniu z Rosji kolejnych grup najemników, wyszkolonych głównie na poligonach wokół Rostowa nad Donem.

Putin wykonuje pojednawcze gesty przed kolejnym spotkaniem z Poroszenką, które być może odbędzie się we włoskim Mediolanie już w czwartek lub piątek. „Nie mam żadnych wątpliwości, że będą to trudne rozmowy, ale jestem do nich gotów" – powiedział ukraiński przywódca.

Po informacji o poleceniu Putina dla wojsk skoncentrowanych nad granicą Zachód zaczął zapewniać, że ich wycofanie nie doprowadzi do zniesienia sankcji nałożonych na Rosję. Z dzisiejszego punktu widzenia rząd Niemiec nie widzi powodu do zniesienia obowiązujących obecnie sankcji – powiedział rzecznik berlińskiego gabinetu Steffen Seibert. – Niestety, wiemy z doświadczenia, że w podobnych przypadkach w przeszłości strona rosyjska składała obietnice, których następnie nie dotrzymywała – dodał. Berlin domaga się wypełnienia przez Moskwę mińskich porozumień, gdzie są również punkty o wycofaniu z rejonu konfliktu zagranicznych grup i najemników oraz przerwaniu wspierania ich.

Wojna domowa

Zapadaniu ciszy na froncie towarzyszy coraz gwałtowniejsza walka pomiędzy różnymi grupami zbrojnymi separatystów z Doniecka i Ługańska. ?– Bardzo podzielone, przypadkowo formowane i chaotycznie dowodzone – mówi o nich w rozmowie z Radiem Swoboda Enrique Menendez, jeden z nielicznych ocalałych mieszkańców Doniecka, który nadal zajmuje się działalnością społeczną. Jego zdaniem część z separatystycznych oddziałów „nie jest przeciw Ukrainie, nie chce też włączenia Donbasu do Rosji. To populistyczna rewolta przeciw rządowi w Kijowie".

W nocy z niedzieli na poniedziałek ciężko ranny został w wypadku samochodowym jeden z liderów separatystów Paweł Gubariow. W marcu obwołany został „ludowym gubernatorem" Doniecka, ale nie odegrał większej roli w późniejszych walkach. Do wypadku doszło jednak w kilka godzin po odmowie zarejestrowania jego partii na wyborach ogłoszonych przez separatystów na 2 listopada. Gubariew odgrażał się po otrzymaniu tej odmowy, że w poniedziałek wystąpi „z ważnymi oświadczeniami politycznymi", ale jego samochód ostrzelany przez „nieznanych sprawców" uderzył w przydrożny słup.

– Samochód Pawła został ostrzelany przez ukraińską grupę dywersyjną działającą na naszym terenie – przekonywał „Rz" zastępca Gubariowa i wiceprzewodniczący parlamentu separatystów Nikołaj Rudenko. – Na naszym terenie działa kilka takich ukraińskich grup, obecnie je tropimy – dodał.

Z głębi terytorium Donbasu dochodzą informacje o walkach przybyłych z Rosji Kozaków z miejscowymi oddziałami bojówkarzy. Kozacy z „wielkiego wojska donieckiego" zorganizowali swoją bazę w Antracycie i zaczęli najeżdżać sąsiednie miejscowości, próbując opanować rejony, w których wydobywany jest węgiel. Surowiec sprzedawali później w Rosji. Doszło do starć Kozaków z oddziałami bojówkarzy związanymi zarówno ze zbiegłym prezydentem Ukrainy Wiktorem Janukowyczem, jak i rosyjskim wywiadem wojskowym GRU. Bojówkarze chcieli bowiem robić to samo, ale na własny rachunek.

– Naturalnie, że mamy tu dziesiątki organizacji i każdy ma swoje własne poglądy. [Ale] między siłami powstańców w Donbasie nie ma żadnych różnic ideologicznych – zapewnia Rudenko.

—wsp. Rusłan Szoszyn

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!