Rozbuchane wydatki na urzędnicze pensje, marketing i zlecenia dla zewnętrznych firm to jeden z głównych zarzutów, jakie poseł PiS Jacek Sasin stawia urzędującej prezydent Warszawy Hannie Gronkiewicz-Waltz.
"Warszawa ma najdroższą w Polsce, w przeliczeniu na jednego mieszkańca, administrację. W czasach rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz w ratuszu przybyło 2 tys. nowych urzędników, co nie przeszkodziło jednocześnie wydawać milionów na zlecanie firmom zewnętrznym zadań, które właśnie ci urzędnicy powinni wykonywać" - pisze w swoim programie kandydat PiS i podkreśla, że stołeczna administracja musi być tańsza.
- Ratusz w Warszawie jest dobrze zarządzany. Czy podobnego zdania są wyborcy, to się okaże za niecały tydzień. Z moich sygnałów wychodzi, że warszawiacy te rządy oceniają całkiem przyzwoicie - odpowiada radny PO Jarosław Szostakowski.
PiS odwołuje się jednak do liczb. - Od 2006 roku liczba bezpośrednio zatrudnionych w ratuszu urzędników wzrosła o 30 proc., do ok. 8 tysięcy pracowników etatowych - alarmuje Tomasz Szlązak, kandydat PiS do Rady Warszawy. - Jednak to nie pokazuje skali problemu jakim mogą być marnotrawione przez aparat administracji środki. Jeśli bowiem przyjrzymy się budżetowi miasta, niektóre jednostki ratusza wydają znaczną część swoich środków na zewnętrzne umowy zlecenia - dodaje i podaje przykłady: - Zadanie polegające na zapewnieniu obsługi finansowo- księgowej miasta rocznie kosztuje ok 1,5 mln zł. Z tego 860 tys zł stanowią umowy zlecenia dla podmiotów zewnętrznych.
Jego zdaniem tem mechanizm świetnie widać także w przypadku obsługi prawnej Ratusza. - Zatrudniamy 280 radców na etacie, do celów prowadzenia obsługi prawnej miasta, mimo to wciąż zlecamy sprawy kancelariom zewnętrznym na kwoty kilkudziesięciu milionów złotych rocznie - twierdzi kandydat PiS i dodaje, że postulat obniżenia kosztów ratusza i usprawnienia administracji Jacka Sasina wynika między innymi z tych danych.