Rzeczpospolita: W najbliższych wyborach parlamentarnych startują dzieci znanych polskich polityków, m.in. Włodzimierza Cimoszewicza czy Ryszarda Czarneckiego. Od razu na myśl przychodzą Stany Zjednoczone i historia George'a Busha oraz jego syna George'a W. Busha, kolejno 41. i 43. prezydenta USA.
Piotr Zaremba: Już pod koniec XVIII wieku wśród współtwórców USA byli kuzyni John i Samuel Adams. To niby nic nadzwyczajnego, ale pamiętajmy, że praprawnuk Johna Adamsa był sekretarzem w XX-wiecznym gabinecie Herberta Hoovera. Znane rody często przez wiele pokoleń dziedziczyły te same tradycje polityczne, a także sprawowały ważne urzędy. Dodajmy, że dwóch Adamsów było prezydentami.
Tak samo dwóch Harrisonów czy Rooseveltów.
Co ciekawe, Rooseveltowie byli związani z różnymi partiami: Theodore był republikaninem a Franklin Delano – demokratą. Gdy w 1920 r. ten drugi kandydował na wiceprezydenta, jego kuzyn jeździł za nim po całym kraju, by przekonywać wyborców, że to nie są ci najlepsi republikańscy Rooseveltowie, że to czarne owce w rodzinie...
Nikomu nie przeszkadzają takie układy rodzinne?