Skąd pomysł, by wystartować w wyborach?
Mam ogromne doświadczenie, które chciałbym wykorzystać w dalszej działalności i przekuć na dobro społeczne. Nie chcę iść na emeryturę. Chcę zrobić coś jeszcze dla naszych dzieci, wnuków. Zdaję sobie sprawę, że to brzmi trywialnie, ale jest prawdziwe. Kto ma walczyć o dobrą, demokratyczną Polskę dla przyszłych pokoleń? Wiem, że doświadczenie ma ogromną moc i przełożenie na realne działania. Już nic nie muszę, ale mam dużo siły, chęci i energii do działania.
W 2006 roku zostałem prezesem Polskiego Związku Narciarskiego i przez te 17 lat prezesury nabrałem doświadczenia, jeżeli chodzi o sprawy organizacyjne, polityczne, kontakty z instytucjami, sponsorami, grupami sportowymi, trenerami. Od 2006 roku byłem członkiem zarządu Polskiego Komitetu Olimpijskiego, a od 2018 roku - wiceprezesem PKOl. Kandyduję, bo nie zgadzam się z tym, co dzieje się w Polsce. Nie zgadzam się, żeby mój czteroletni syn wychowywał się w takim kraju, gdzie trwa wojna polsko-polska. Zostałem wychowany w takich wartościach jak szacunek, prawo wyboru, prawo do innego zdania. Nagle budzimy się w Polsce, w której odmienne zdanie wiąże się z nienawiścią do drugiego człowieka. Przyjąłem propozycję Donalda Tuska, żeby kandydować do Sejmu z list Koalicji Obywatelskiej jako kandydat niezależny.
Czytaj więcej
Z Danutą Dmowską-Andrzejuk, kandydatką niezależną startującą z list Prawa i Sprawiedliwości, byłą...
Czym przekonał pana do siebie lider opozycji?
Jest bardzo rzeczowy. Myślę, że podczas Marszu Miliona Serc trafił do wielu ludzi. Tu nie ma nienawiści, tylko mowa o tym, co trzeba zrobić - czyli zjednoczyć naród, bo zagrożone są podstawowe mechanizmy demokratyczne. Trzeba przerwać dewastację prawa, trójpodziału władzy. Bulwersuje mnie, gdy słyszę głosy, że zagrożone jest nasze członkostwo w Unii Europejskiej. Przecież to wielkie osiągnięcie, dające mocną pozycję w Europie i przybliżające do świata. Ten kierunek jest niebezpieczny dla Polski, dlatego wyrażam swój obywatelski sprzeciw.
Czym chciałby pan się zająć w Sejmie?
Tym, czym mógłbym realnie. Chciałbym popracować nad systemem sportu dzieci i młodzieży. Przecież to właśnie z małych klubów biorą się potem kandydaci do kadr narodowych, gdzie walczą o najwyższe trofea. Znam to szczególnie od strony narciarstwa oraz sportów indywidualnych i jestem przekonany, że trzeba system wzmocnić. Chciałbym również wspierać i wzmacniać rolę samorządów. W dobrze zorganizowanym państwie nie może istnieć uznaniowy podział środków finansowych. Kolejna rzecz to wspieranie małych i średnich przedsiębiorców. Chodzę po sklepach, rozmawiam z ludźmi i słyszę żal. Przedsiębiorcy myślą o zamykaniu firm, a nie rozwoju, bo ponoszą zbyt duże koszty i są traktowani przez państwo niezbyt przyjaźnie. Te miliony ludzi to fundament polskiej gospodarki - dają pracę innym, ale ich działalność przestaje być opłacalna. Wielu myśli o wyjeździe. Widzę lęk. Jeżeli chcemy wywiesić gdzieś baner, zdarza się, że ludzie odmawiają, bo boją się, że może ich spotkać jakaś nieprzyjemność.