Ci, którzy liczyli, że czwartek przyniesie większą zmienność na rynku walutowym, tym razem musieli obejść się smakiem. Złoty poruszał się w takt dolara. Ten z kolei ograniczył się do niewielkich ruchów. W efekcie za dolara po południu płacono 4,02 zł, za euro 4,33 zł, zaś za franka 4,58 zł. W każdym z tych przypadków są to wartości widziane na koniec wczorajszej sesji na rynku walutowym.
Złoty znów nie zareagował na sygnały płynące ze strony banku centralnego. Wczoraj RPP pozostawiła stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Dzisiaj mieliśmy konferencję szefa NBP Adama Glapińskiego. Ten odniósł się także do kondycji złotego. - W tej chwili złoty jest istotnie mocniejszy, bo o około 20 proc. wobec dolara, patrząc w stosunku do jesieni ubiegłego roku i o około 10 proc. mocniejszy względem euro. To, oczywiście, działa antyinflacyjnie, co jest bardzo dobre. Z punktu widzenia walki z inflacją, mocny kurs jest dobry, wzmocnienie kursu jest dobre, bo wzmacnia transmisję naszej polityki i działa przeciwinflacyjnie - podkreślił Glapiński. Dodał jednocześnie, że w nadzwyczajnych sytuacjach bank centralny jest też gotowy na interwencje walutowe. - Jesteśmy gotowi na interwencję zawsze wtedy, kiedy zmienia się zbyt szybko. Nawet jeśli bardzo zmienia się, powoli, to jest to dobrze, natomiast jeśli się zmienia szybko, skokowo, to wtedy czasami interweniujemy, w niewielkim zakresie zresztą - podkreślił Glapiński.