Kiedy kodeks będzie gotowy?
Czas prac nad taką kompleksową zmianą oceniam na dwa lata. Stosowny przegląd już zleciłem. A że nie mamy czasu, pracę podzielimy zapewne na dwa etapy.
Czyli najpierw będą mniejsze nowelizacje?
Tak, a duża ustawa z nowymi definicjami powstanie w drugiej kolejności. Musimy np. uwzględnić w prawie, że mamy system rejestrów państwowych. Trzeba ustalić zasady ich tworzenia, choćby po to, by ich nie powielać.
Pierwsze kroki na tej drodze mamy już za sobą. Jeszcze przed wyborami rząd przyjął ustawę o e-doręczeniach. W niej dokonaliśmy zmiany ponad 60 ustaw, które należało w pierwszej kolejności dostosować do elektronicznych doręczeń.
Teraz rząd będzie musiał ją przyjąć jeszcze raz?
Tak, potwierdzić. Ale to formalność. Czekamy też na notyfikację tych przepisów przez Komisję Europejską. Termin to koniec stycznia.
Czy nie będzie z tym problemów? Pojawiają się głosy, że wsparcie, jakie otrzyma Poczta Polska dzięki wdrożeniu e-doręczeń, to niedozwolona pomoc publiczna.
Z e-doręczeniami? To ogromny projekt o przełomowym znaczeniu, więc wyzwań na pewno będzie mnóstwo. Ale akurat o Pocztę Polską się nie obawiam. Podobny system działa w wielu europejskich krajach. Nie jest więc niczym nadzwyczajnym. Co nie zmienia faktu, że procedury musimy przejść.
E-doręczenia to jeden z pana priorytetów. Mógłby pan wyjaśnić, jak będą działały?
W największym skrócie osoby, które zechcą dostawać oficjalną korespondencję drogą elektroniczną, będą to deklarować. Z urzędu korespondencja wyjdzie drogą elektroniczną, a operator wyznaczony, jakim do 2025 r. jest Poczta Polska, zweryfikuje, czy dany adresat zadeklarował korzystanie z e-doręczeń. Jeśli tak, będzie mu przesyłać pismo na specjalną skrzynkę e-doręczeniową. Jeśli nie – będzie je drukować i wysyłać tradycyjnie. Dla urzędów oznacza to oszczędności, choćby na papierze. Dla obywateli – wygodę, bo nie będą musieli chodzić na pocztę, by odebrać pismo z tego czy innego urzędu.
Chciałabym podpytać jeszcze o OSE, czyli Ogólnopolską Sieć Edukacyjną. Czy w przyszłym roku wszystkie chętne szkoły zostaną podłączone do szybkiego bezpłatnego internetu?
Taki jest plan i wszystko wskazuje na to, że go wykonamy. To dość skomplikowany projekt, więc napotykamy oczywiście pewne problemy. Dzięki sporej determinacji idzie jednak zgodnie z planem. Paradoksalnie to nie administracja łapie przy nim zadyszkę, ale niektórzy operatorzy telekomunikacyjni, którzy z różnych powodów czasem się opóźniają. W wielu wypadkach wąskim gardłem okazuje się np. prozaiczny brak ekip technicznych czy cykl inwestycji telekomunikacyjnych. Znaleźliśmy już jednak rozwiązanie. Prowadzimy instalacje w szkołach, tak by były gotowe, kiedy operator podłączy samą sieć. To jak biały montaż przy budowie domu. Przygotowuje się instalację, by na końcu podłączyć sieć.
Instalacje są w prawie 10 tys. szkół, z tego ok. 6 tys. ma pełną usługę, a więc korzysta już z OSE. Do końca przyszłego roku planujemy przyłączyć wszystkie szkoły, choć oczywiście zdarzy się zapewne, że w pierwszym etapie łącze będzie np. satelitarne, a nie światłowodowe. Nasza zdolność operacyjna to 1,5 tys. instalacji w ciągu miesiąca. Szacujemy, że szkół, które zechcą skorzystać z OSE, będzie ok. 23 tys. Do końca lutego przyjmujemy zgłoszenia. Przy pilnym nadzorze nad tym projektem, czasem bardzo drobiazgowym, postępuje on tak jak powinien.