Dwa lata temu premier Donald Tusk zapowiadał, że procesy w sądach będą krótsze o jedną trzecią. Do dziś tak się nie stało.
Ze statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości za pierwsze półrocze 2013 r. wynika, że w minionym półroczu w całej Polsce przybyło kilka tysięcy spraw, w których długość przekroczyła trzy lata.
Wprawdzie z 1,7 do 1,5 spadł tzw. wskaźnik sprawności postępowania (jiloraz spraw w toku i wpływających do sądu średnio w miesiąc), ale nie jest to poprawa odczuwalna. Proces karny średnio trwa prawie pół roku. A w dużych sądach nawet cztery razy dłużej.
Korek na wokandzie
Najgorzej pod tym względem jest w sądach apelacji warszawskiej, szczecińskiej i katowickiej. Najmniej takich długich procesów toczy się w apelacjach: białostockiej, rzeszowskiej i wrocławskiej. W kategorii „opanowywania wpływu spraw" najgorzej radzą sobie sądy: katowickie, krakowskie i wrocławskie. Najlepiej sądy rzeszowskie, poznańskie i białostockie.
Dlaczego nie widać poprawy? Winna jest zbyt szeroka kognicja sądów i permanentny brak asystentów.