Krajowa Rada Sądownictwa uważa, że bankowy tytuł egzekucyjny (BTE) jest wątpliwy konstytucyjnie. W opinii do projektu PiS łagodzącego egzekucję bankową wskazuje, że podobny skutek bank może osiągnąć w e-sądzie, uzyskując nakaz zapłaty. Nie wszyscy sędziowie się z tym zgadzają.
Przeciwnicy...
Ten kontrowersyjny przywilej banków ogranicza klientom prawo do obrony. Pozwala wystawiać tytuł egzekucyjny na podstawie zapisów bankowych. Gdy sąd niemal od ręki nada mu klauzulę wykonalności, dług wobec banku może być egzekwowany przez komornika. W praktyce BTE ma zatem moc wyroku. Z tych powodów od lat jest krytykowany. Zajmował się nim już Trybunał Konstytucyjny, ale nie dopatrzył się niekonstytucyjności. Teraz czeka na rozstrzygnięcie wniosek kredytobiorcy.
– Z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że BTE jest niekonstytucyjny. Tworzono go w innej epoce, gdy banki były państwowe, a postępowanie sądowe długotrwałe. Tymczasem banki także popełniają błędy, a pozwanemu należy się prawo do obrony. Krajowa rada Sądownictwa ma rację – wskazuje Jacek Widło, sędzia lubelskiego Sądu Okręgowego, były szef e-sądu. Dodaje, że utrzymywanie bankowego przywileju straciłoby sens, gdyby rozszerzyć e-procedurę na postępowania nakazowe. Obecnie w e-sądzie stosuje się tylko postępowanie upominawcze.
Banki już teraz korzystają z e-procedury, kiedy nie mają zgody klienta na BTE.
– Jest kilka zbliżonych instytucji, np. poddanie się egzekucji aktem notarialnym czy weksel, ale bankowy tytuł jest bardziej dolegliwy – wskazuje Mariusz Korpalski, radca prawny prowadzący m.in. sprawy o opcje, w których ten przywilej banki wykorzystywały. – W modelowej sytuacji klient ma bowiem najpierw zajmowany rachunek i dopiero potem może złożyć trudne powództwo przeciwegzekucyjne, z obowiązkiem wniesienia opłaty – wyjaśnia.