Jest już pewne, że Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego nie zdoła do końca swej kadencji (październik 2010 r.) przygotować całego projektu nowego [link= http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=86F27ADE2102E1D67842E76D535F1BD1?id=70928]kodeksu cywilnego[/link]. Nie przygotuje z pewnością części szczególnej księgi zobowiązań (w której uregulowane są poszczególne rodzaje umów: sprzedaży, darowizny, najmu) ani prawa rodzinnego, które z kodeksu rodzinnego i opiekuńczego ma przejść (po noweli) do k.c.
– Nie udało się. [b]Intensywne zmiany w Unii nie pozwalały na szybsze tworzenie projektu[/b], poza tym pojawiły się inne koncepcje, które trzeba zwalczać, a to zabiera dużo czasu – mówi „Rz” prof. Zbigniew Radwański, przewodniczący Komisji, który deklarował zakończenie prac nad projektem w tym roku (patrz rozmowa [link=http://www.rp.pl/artykul/4,450390_Nowy_kodeks_cywilny__trudniejszy___niz_sadzono.html]Nowy kodeks cywilny trudniejszy, niż sądzono[/link]).
[srodtytul]Sąd Najwyższy przeciw[/srodtytul]
Do tej pory komisja zaprezentowała tylko ogólną część kodeksu. Spotkała się z frontalną krytyką sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, którzy we wspólnej i oficjalnej wypowiedzi („Sprawozdanie z dyskusji przeprowadzonej w Izbie Cywilnej SN”, „Przegląd Sądowy”, luty 2010 r.), mówią, że nowego kodeksu cywilnego uchwalać w ogóle nie należy, a projekt I księgi utwierdza ich w tylko w tym przekonaniu.
Sędziowie SN wskazują, że data uchwalenia obecnego k.c. (1964 r.) i jego socjalistyczne założenia nie przekonują do zmian, gdyż wiele regulacji przeniesiono z przedwojennego znakomitego kodeksu zobowiązań, a po zmianach ustrojowych w 1989 r. wprowadzono liczne do niego zmiany i nowe regulacje. Trudności jego stosowania da się usunąć w drodze wykładni, a ustawodawca powinien skupić się na rozwiązywaniu problemów społecznych i gospodarczych.