Jest ono wygodne zwłaszcza dla wszczynającego sprawę, czyli powoda. Ale i pozwanemu oszczędza czas. Wydany na początku postępowania nakaz zapłaty zwykle kończy spór. Odwołań jest niewiele. Nic dziwnego, że planuje się rozszerzenie tego rodzaju procesu o formę internetową.
Za dwa lata ma ruszyć e-sąd dla postępowań upominawczych. Nie wiadomo, w jakim będzie mieście, ale to nie ma większego znaczenia. Pozwy będą bowiem wysyłane do niego Internetem, a jeśli pozwany (np. duża czy po prostu chętnie stosująca na techniczne nowinki firma) poda sądowi adres e-mail, to pozew tą drogą dotrze i do niego.
Takie „podłączone” do Internetu firmy będą też tą drogą mogły otrzymywać nakazy zapłaty (wyroki), niezależnie od tego, że e-sąd ma je wysyłać bezpośrednio komornikowi. Warunkiem korzystania z e-procesu będzie posiadanie certyfikowanego podpisu elektronicznego.
E-sąd to dobra wiadomość dla wierzycieli i dla sądów cywilnych – gdyż ubędzie im pracy. Ministerstwo Sprawiedliwości liczy, że tą drogą będzie rozpatrywana co druga sprawa upominawcza, a zachętą mają być niższe opłaty sądowe. E-proces ma być dobrowolną alternatywną dla dotychczasowej drogi.
Niezależnie ile osób czy przedsiębiorców na nią wstąpi, część spraw upominawczych, z grubo ponad pół miliona, jakie trafiają rocznie do sądów cywilnych i gospodarczych, będzie rozpatrywana jak do tej pory.