Znowelizowana ustawa o dostępie do informacji publicznej jest już u prezydenta RP, który może ją podpisać, zawetować lub odesłać do Trybunału Konstytucyjnego.
W istocie nie chodzi o całą ustawę, której celem ma być implementacja dyrektywy normującej ponowne wykorzystanie informacji publicznej. Burzę wywołała poprawka zgłoszona w ostatniej chwili w Senacie przez senatora Marka Rockiego z PO i przyjęta przez Sejm.
Przepis o podobnej treści pojawił się początkowo jako propozycja Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa. Chciała ona, ażeby z dostępu do informacji publicznej wyłączyć – do czasu rozstrzyg- nięcia – opinie, analizy i stanowiska sporządzone na potrze-
by prywatyzacji i komercjalizacji oraz postępowań z udziałem RP lub Skarbu Państwa.
Przepis to pojawiał się później, to znikał, m.in. wskutek konsultacji z organizacjami pozarządowymi. Aż w końcu zakotwiczył się w ustawie jako art. 5a przewidujący ograniczenia w prawie do informacji publicznej ze względu na ważny interes gospodarczy państwa, ochronę jego interesów w postępowaniach przed sądami, trybunałami i innymi organami orzekającymi i możliwość osłabienia zdolności negocjacyjnych w procesie gospodarowania mieniem, zawierania umów międzynarodowych i podejmowania decyzji przez struktury europejskie.