– Otrzymałem wezwanie do zapłaty prawie 700 zł za mandat, który otrzymałem ponad dziesięć lat temu, jak to możliwe? Taki dług powinien być już nieaktualny – pyta czytelnik.
Coraz więcej wierzycieli stara się przerwać okres przedawnienia. I to skutecznie. Do przedawnienia roszczenia nie dochodzi bowiem z automatu.
Po pierwsze, dłużnik musi wiedzieć, jakie są terminy. Generalnie jeżeli przepis szczególny nie stanowi inaczej, dług przedawnia się po dziesięciu latach. Ale dla świadczeń okresowych, np. czynszu, i związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej – po trzech. Z kolei roszczenia sprzedawcy (przedsiębiorcy) z tytułu sprzedaży przedawniają się po dwóch latach. Ale uwaga! Jeśli dług został stwierdzony prawomocnym wyrokiem (nakazem zapłaty), przedawnia się z upływem lat dziesięciu od uprawomocnienia się wyroku. I to niezależnie od rodzaju roszczenia, czyli także w wypadku sprzedaży.
Przedawnienie jest wygodne dla dłużnika, ale wierzyciele nie śpią i trzeba uważać
Druga ważna rzecz, o której warto pamiętać: bieg przedawnienia przerywa się przez każdą czynność przed sądem lub organem powołanym do rozpoznawania sprawy lub egzekwowania roszczenia przedsięwziętą bezpośrednio w celu dochodzenia albo uznanie jej przez dłużnika. Po każdym przerwaniu przedawnienie więc biegnie od nowa. Jednym z trików firm windykacyjnych jest więc proponowanie zapłaty części długu, np. 10 zł, i rozłożenie reszty na raty. W ten sposób starają się uzyskać właśnie uznanie długu.