Klientów trzeba szukać już na aplikacji - Michał Babicz

Michał Babicz: Na początku trzeba się skupić na zdobyciu jak największego udziału w rynku.

Publikacja: 02.12.2014 16:48

Klientów trzeba szukać już na aplikacji - Michał Babicz

Foto: www.sxc.hu

Rz: Dziś dużo się mówi o nadmiarze prawników na rynku i o tym, że niełatwo zacząć. Czy kiedy panowie zaczynali, było łatwiej?

Michał Babicz: Wraz z moim wspólnikiem dr. Patrykiem Filipiakiem założyliśmy kancelarię pod koniec 2010 roku. Byliśmy częścią tej pierwszej tzw. fali młodych. Wydaje mi się, że rynek był wtedy tak samo trudny jak dziś.

Obecnie dużo mówi się o specjalizacji i o znalezieniu niszy jako o recepcie na sukces.

Warto być charakterystycznym i pokazywać swoje mocne strony, którymi mogą być właśnie specjalizacja kancelarii w kilku obszarach prawa, duże doświadczenie w jakiejś konkretnej branży lub po prostu wysokie umiejętności i skuteczność, np. w prowadzeniu postępowań sądowych czy obsłudze procesów inwestycyjnych. Niełatwo jest jednak zacząć od niszy, chyba że ktoś od początku aplikacji lub już na studiach zajmuje się określoną dziedziną prawa. W przeciwnym razie trudniej od początku kariery pozycjonować się na rynku jako ekspert.

Jaka jest więc recepta na udany start?

Przede wszystkim planowanie własnej kancelarii warto zacząć już na wczesnym etapie aplikacji. Trzeba szukać swojej szansy, by zdobyć kontakt z jak największą ilością potencjalnych klientów. Występować jak najczęściej na sali sądowej, być aktywnym podczas negocjacji czy przy obsłudze transakcji. Warto włączać się w akcje darmowych porad prawnych czy podejmować się spraw, które inni uznali za nieopłacalne lub z góry przegrane. Aplikacja właśnie po to jest. Chodzi o to, by zdobyć kontakt z klientami i nauczyć się jak najwięcej.

Na początku trzeba się skupić na zdobyciu jak największego udział w rynku. Nie ma ku temu innej drogi, jak ciężka praca, po kilkanaście godzin dziennie. Pozytywne jest jednak to, że każdy z młodych prawników może to zrobić.

W jaki sposób kompletowali panowie zespół?

Na początku większość rzeczy robiliśmy sami. Ja czuję się lepiej w sprawach procesowych, mój wspólnik – korporacyjnych. Dlatego pod tym względem od początku się dopełnialiśmy. Jako świeżo upieczeni adwokaci nie mogliśmy sprawować patronatu, trudno więc nam było rozpoczynać współpracę z aplikantami. Dlatego postawiliśmy na wsparcie najzdolniejszych studentów. Potem stopniowo, w miarę napływu spraw, zaczynaliśmy współpracować z innymi prawnikami.  Dziś, gdy zrobiliśmy zestawienie, ile osób zaprosić na kancelaryjną Wigilię, to naliczyliśmy 46. Na stałe w kancelarii jest ok. 40 osób. Idziemy na rękę tym, którzy chcą łączyć pracę z karierą naukową, pracować zdalnie lub na luźniejszych zasadach, dlatego mamy szeroki krąg współpracowników.

Otwierają państwo oddział w Londynie. Do jakich klientów chcecie w ten sposób dotrzeć?

Od lat współpracujemy z prawniczką, która osiedliła się na stałe w Londynie. To właśnie ona buduje nasz przyczółek. Do jakich klientów jest adresowany? Przede wszystkim do start-upów, które wchodząc na rynek europejski, często robią to właśnie przez Londyn. Obsługujemy też klientów zagranicznych zainteresowanych biznesem w Polsce – czy to chcą wejść na nasz rynek ze swoją działalnością, czy też zainwestować tu w innowacyjne spółki.

Czy ci, którzy dziś zaczynają, także mają szansę? Mamy już bowiem nie pierwszą, ale kolejną falę młodych.

Wydaje mi się, że kwestia ilości prawników na rynku nie ma aż takiego znaczenia. Liczy się jakość, podejście do klienta, szybki czas reakcji i racjonalny termin realizacji zlecenia. Oczywiście nie zawsze zależy to tylko od nas, zwłaszcza jeśli sprawa toczy się w sądach czy urzędach. Można jednak w ramach zespołu kancelarii wypracować procedury, które sprawiają, że prawo działa!

Czy młodzi prawnicy, z którymi ma pan do czynienia, często myślą właśnie o własnym biznesie?

Ku mojemu zdziwieniu dziś podejście młodych jest inne. Gdy my zaczynaliśmy, o własnej kancelarii myśleli prawie wszyscy z naszej grupy. Ci z młodych prawników kończących aplikację, z którymi dziś rozmawiam, w większości nie są do tego przekonani. Chyba po prostu ugruntowało się myślenie o kancelarii jako o normalnym biznesie – klasycznym przedsiębiorstwie. To dobrze, że taka świadomość jest już powszechna. Ale w związku z tym nie każdy ma dziś ochotę uczestniczyć w tej grze rynkowej.

—rozmawiała Katarzyna Borowska

Michał Babicz jest adwokatem, partnerem zarządzającym kancelarii Filipiakbabicz. Ukończył aplikację w 2010 r. Zaraz po zdobyciu uprawnień adwokackich założył kancelarię ze swoim wspólnikiem – Patrykiem Filipiakiem. Dziś w ich firmie pracuje ponad 40 osób, właśnie zakładają oddział w Londynie.

Rz: Dziś dużo się mówi o nadmiarze prawników na rynku i o tym, że niełatwo zacząć. Czy kiedy panowie zaczynali, było łatwiej?

Michał Babicz: Wraz z moim wspólnikiem dr. Patrykiem Filipiakiem założyliśmy kancelarię pod koniec 2010 roku. Byliśmy częścią tej pierwszej tzw. fali młodych. Wydaje mi się, że rynek był wtedy tak samo trudny jak dziś.

Pozostało 92% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara