Na czym polegała obsługa prawna projektu Baltic Pipe?
Wojciech Wrochna: To potężne przedsięwzięcie finansowe, inwestycyjne, ale i regulacyjne. Obsługa prawna skupiała się więc z jednej strony na realizacji projektu na podstawie krajowych (polskich i duńskich) oraz unijnych regulacji rynku gazu. Drugi obszar związany jest z uzyskiwaniem pozwoleń na inwestycję i z samym kontraktowaniem poszczególnych dostaw i usług. Ostatni element to finansowanie inwestycji, z uwzględnieniem, że duża część pieniędzy pochodzi z UE, co nakłada dodatkowe wymagania transparentności, realizacji i rozliczania.
Czytaj więcej
Polska ma drugie, po Gazoporcie, narzędzie dywersyfikacji dostaw gazu. Baltic Pipe jest gotowy.
Jacek Kozikowski: Projekty morskie są bardzo trudne pod względem regulacyjnym i technicznym, procedura uzyskania pozwoleń wygląda inaczej niż dla inwestycji na lądzie. Morze Bałtyckie jest tu jeszcze bardziej wymagające, bo na dnie zalegają liczne wraki, niewybuchy czy arsenały zatopionej broni chemicznej z czasów drugiej wojny światowej. Obszary morskie stanowią też duże wyzwanie dla ochrony środowiska naturalnego, w tym występujących w morzu rzadkich gatunków roślin i zwierząt. Innym trudnym aspektem jest krzyżowanie się gazociągu podmorskiego w wielu miejscach z istniejącą infrastrukturą podmorską (kable, rurociągi, gazociągi). To wymaga uzgodnienia z operatorami tej infrastruktury, m.in. w zakresie konserwacji czy odpowiedzialności w razie ewentualnej awarii.
Zapewne samo przygotowanie inwestycji też wymagało wielu działań prawnych?