Rz: Pani kancelaria obchodziła właśnie dwudziestolecie. Jak w ciągu tylu lat zmieniła się praca prawnika?
Beata Gessel-Kalinowska vel Kalisz: Gdy zaczynałam, największym problemem był... brak czasu. Zajmowałam się przede wszystkim klientami zagranicznymi, wtedy niewiele osób miało takie kompetencje. Nie było też konieczne specjalistyczne wsparcie, jak marketing czy business development, nie było takiej potrzeby. Pracy na rynku bowiem nie brakowało. Były też oczywiście wysokie stawki i z reguły pracowaliśmy na godziny. Dziś rynek jest nieporównanie trudniejszy i wymaga naprawdę wysokiej profesjonalizacji usług. Dlatego rozpoczynającym drogę zawodową młodym ludziom nie jest łatwo, podobnie jak założyć i utrzymać debiutującą na rynku kancelarię.
Wielu prawników podkreśla, że dziś trzeba znać się nie tylko na prawie, ale i na biznesie, że rośnie rola tzw. umiejętności miękkich.
Zawsze tak było, tyle że teraz więcej prawników to dostrzega. Między klientem a prawnikiem musi być, mówiąc potocznie, chemia, czyli po prostu zrozumienie. Musimy wiedzieć, o co temu naszemu przedsiębiorcy chodzi. Np. w audycie trzeba nie tylko przejrzeć dokumenty, ale też przejść przez fabrykę, obejrzeć proces produkcyjny i zrozumieć, na czym ten biznes polega. Potem dopiero zająć się dokumentami. Bez tego można czasem nie zauważyć, że np. brakuje umowy związanej z jakimś elementem procesu produkcyjnego.
Czy to, że dziś więcej prawników to dostrzega, związane jest z większą konkurencją na rynku?