Mimo głosów z Brukseli, nic się w tym kierunku nie robi. Krokiem w stronę reformy KRUS miało być, zapowiadane przez premiera na rok 2014, wprowadzenie rachunkowości podatkowej dla rolników w miejsce obecnego podatku rolnego. Niestety, zmiany zostały odsunięte w czasie. Wicemarszałek Sejmu Eugeniusz Grzeszczak z PSL tłumaczył wstrzymanie prac nad tym projektem tym, że rolnicy będą mili trudności z prowadzeniem ksiąg, a wpływy do budżetu - zarówno budżetów samorządowych, jak i budżetu państwa - będą z tego tytułu mniejsze.
Tak więc wciąż mamy do czynienia z podatkiem rolnym, który nie ma nic wspólnego z dochodami osiąganymi z działalności rolniczej. Jest on bowiem naliczany w zależności od powierzchni gospodarstwa rolnego oraz jakości gleby, na której dane gospodarstwo się znajduje. Wysokość proponowanego podatku dochodowego miała być tak ustalona, by był on neutralny zarówno dla budżetu państwa, jak i rolników. Poza tym, podatek dochodowy miał objąć tylko większe gospodarstwa rolne (powyżej 6 ha), więc nie ma podstaw by sądzić, że koszty transakcyjne (prowadzenia rachunkowości) w małych gospodarstwach byłyby relatywnie wysokie.
Sylwester Fronczak, ekspert FOR, które kibicuje przeprowadzeniu zmian, uważa, że w społeczeństwie demokratycznym obywatele muszą być traktowani w jednolity sposób, a wszystkie odstępstwa od tej zasady powinny mieć swoje uzasadnienie. - Dochodowość rolnictwa jest dużo niższa niż innych działów gospodarki - mimo że w rolnictwie zatrudnionych jest 13 proc. ludności Polski, wytwarzają oni jedynie 4 proc. PKB – przypomina ekspert.
- Niskie są również dochody rolników – jak wskazuje GUS przeciętne dochody w rolnictwie są o 32 proc. niższe niż średnio w całej gospodarce. Przyznaje on jednak, że całkowita likwidacja preferencyjnego systemu mogłaby oznaczać poważne problemy finansowe dla części drobnych i bardzo nisko dochodowych gospodarstw.
- Mimo to wątpliwości budzi sposób oskładkowania producentów rolnych składką zryczałtowaną, nie powiązaną z wysokością dochodów – zaznacza Fronczak. – Tym bardziej, że osiągają oni wysokie dochody, a płacą zdecydowanie niższe składki niż ubezpieczeni w ZUS o analogicznych dochodach.