Sądy zasądzają już milionowe odszkodowania dla ofiar wypadków komunikacyjnych. Ich wysokość zależy od operatywności kancelarii odszkodowawczych i oceny sędziego. W efekcie wysokość średnich wypłat się podwoiła. Dziesięć lat temu średnia szkoda z polisy komunikacyjnej OC sięgała 2,7 tys. zł, dziś jest to już 5,4 tys. zł. Ubezpieczyciele chcą to zmienić. Ich zdaniem system wyceny tzw. szkody osobowej powinien być uporządkowany, aby nie było ogromnych różnic pomiędzy kwotami, jakie proponują ich biegli, a tymi, które zasądzają sądy.
Wycenić ból
Irmina Nowak, dyrektor ds. likwidacji szkód osobowych i świadczeń PZU, mówi, że pod egidą Polskiej Izby Ubezpieczeń trwają prace z udziałem przedstawicieli środowisk medycznych nad systemem oceniającym skutki medyczne zdarzeń drogowych.
Jedną z propozycji jest indeks Human Body Trauma już testowany przez kilka towarzystw. W ocenie ich twórców może on z pożytkiem dla poszkodowanych i ubezpieczycieli zastąpić dzisiejsze praktyki. – Obecny system stosowany przy szacowaniu świadczeń dla poszkodowanych opiera się na tabelach ZUS, które przed laty przygotowano do zupełnie innych celów – mówi Krzysztof Grzyliński, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Ubezpieczeniowej. – Dopuszczają one dużą dowolność w ocenie stanu poszkodowanego, np. przy urazie barku biegły może orzec od 10 do 40 proc. uszczerbku na zdrowiu. Zadośćuczynienie za ból i cierpienie jest zupełnie niemierzalne.
Indeks HBT opiera się na punktowej ocenie obrażeń fizycznych, ale i cierpienia związanego z wypadkiem i leczeniem oraz zmiany jakości życia, np. wskutek trwałego inwalidztwa. – W tej chwili ubezpieczyciele nie biorą pod uwagę wszystkich tych czynników przy wycenie szkody, a sądy tak, stąd kolosalne niekiedy różnice w wycenach szkody – mówi Grzyliński.
Maciej Kuźmicz, rzecznik Ergo Hestia, przyznaje, że potrzebny jest system, który realnie oceniałby szkodę, jaką odniósł poszkodowany. – Ważne, aby ocena, jakiej dokonuje biegły, uwzględniała np. fakt, czy w wyniku wypadku palec stracił pianista czy drwal – zaznacza Kuźmicz. – Dla tego pierwszego taki wypadek oznacza koniec kariery, dla drugiego jest to kontuzja.