Odpowiedzialność zakładu za agenta ma charakter gwarancyjny, odpowiednio do tego obowiązku powinien sprawować nad nim nadzór. To sedno dwóch wyroków Sądu Najwyższego, jakie zapadły w piątek 17 kwietnia 2015 r. w podobnych sprawach.
Łączyła je sprawczyni szkody Magdalena B., wtedy prymuska wśród agentów Towarzystwa Ubezpieczeń na Życie Aviva w Przemyślu. Naciągnęła ona 90 osób, przejmując od nich znaczne pieniądze na lokaty w ramach dodatkowej usługi – rachunku „Nowa Perspektywa". Pierwsza wpłata: 10 czy 20 tys. zł, była całkiem legalna, a polisa prawdziwa. Później jednak agentka namawiała klientów do wyższych wpłat, obiecując jeszcze wyższe zyski. Tak było z Kamilą G., która zainwestowała na początku 20 tys. zł. Zachęcona tym, że już po dwóch tygodniach dostała „zysk" w wysokości 1,5 tys. zł, wpłaciła w sumie 170 tys. zł. Te pieniędze jednak już do niej nie wróciły.
Druga sprawa była niemal identyczna. Poszkodowana była studentką, a 90 tys. zł na „lokatę" zebrała w rodzinie. Pieniądze przekazała do rąk asystentki agentki, która przyjechała do niej do Lubaczowa.
Po kilku miesiącach jeden z poważniejszych klientów nie wpłacił większej kwoty i piramida upadła. Oszustkę skazano, siedzi w więzieniu, a kilkudziesięciu klientów pozwało Towarzystwo, domagając się zwrotu pieniędzy. W piątek pierwsze dwie sprawy rozpatrzył Sąd Najwyższy.
Sądy niższych instancji uwzględniły pozwy, ale Towarzystwo nie godziło się z przegraną, mimo że art. 11 ustawy o pośrednictwie ubezpieczeniowym mówi, że za szkodę wyrządzoną przez agenta ubezpieczeniowego w związku z wykonywaniem czynności agencyjnych odpowiada zakład ubezpieczeń.