Tak wynika z wyroku Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z 23 stycznia 2015 r. (sygn. akt I ACa 701/14).
Córka Barbary W. została śmiertelnie potrącona na przejściu dla pieszych przez nietrzeźwego kierowcę. Miała 22 lata, uczyła się w innej miejscowości, ale pozostawała na utrzymaniu matki i ojczyma i często ich odwiedzała.
Barbara W. bardzo przeżyła śmierć pierworodnej. Łączyła je silna emocjonalna więź. Żal po stracie dziecka potęgowały okoliczności tragicznej śmierci. Barbara W. całkowicie skupiła się na przeżywaniu swej straty. Przed depresją nie ustrzegła jej nawet konieczność zajmowania się dwojgiem pozostałych, małoletnich dzieci. W końcu za namową bliskich rozpoczęła leczenie psychiatryczne, które jednak na własne życzenie przerwała.
Żałoba patologiczna
Barbara W. pozwała towarzystwo ubezpieczeniowe sprawcy wypadku o zapłatę 220 tys. zł wraz z odsetkami ustawowymi tytułem zadośćuczynienia za śmierć córki. Wcześniej ubezpieczyciel wypłacił jej w postępowaniu likwidacyjnym 30 tys. zł. Dochodzoną przed sądem kwotę uznał jednak za wygórowaną i wniósł o oddalenie powództwa.
Sąd Okręgowy w Białymstoku zapoznał się opinią biegłych psychiatry i psychologa, którzy potwierdzili, że po śmierci córki powódka przechodzi długotrwałą żałoby, która przedłużyła się w reakcję patologiczną. Choć Sąd uznał żądanie zadośćuczynienia za całkowicie uzasadnione, to jednak tylko do kwoty 20 tys. zł, a zatem łącznie z już zapłaconą kwotą – do 50 tys. zł. A to dlatego, że Barbara W. sama zdecydowała o zaprzestaniu zażywania leków, które łagodziły jej ból, jak również sama zrezygnowała ze stałej opieki psychiatry. Motywowała to wprawdzie wywołanymi przyjmowaniem leków problemami z prowadzeniem samochodu, ale zgodnie z opinią biegłych „odstawiła ona lek, aby móc nadal przeżywać żałobę w sposób, który dla niej wydawał się najodpowiedniejszy".