Sąd Okręgowy w Szczecinie utrzymał werdykt, wskazując, że w celu oceny szkody konieczne było ustalenie ceny, jaką uzyskała ze sprzedaży uszkodzonego pojazdu, którą należałoby zestawić z wartością pojazdu sprzed kolizji. Marta P. nie przedstawiła umowy sprzedaży ani nie podała kwoty, jaką uzyskała, potwierdzając ją innymi dowodami. W aktach sprawy brak jakichkolwiek danych co do ceny, jaką powódka uzyskała ze sprzedaży uszkodzonego pojazdu, nie wiadomo też, komu i kiedy go sprzedała.
Wyrok ten zaskarżył skargą nadzwyczajną prokurator generalny, zarzucając Sądowi Okręgowemu wprowadzenie niedopuszczalnego warunku ustalenia wysokości odszkodowania za uszkodzony pojazd, mianowicie, że wartość szkody stanowi różnicę wartości pojazdu przed wypadkiem a ceną uzyskaną ze sprzedaży.
SN nie podzielił jednak takiego rozumienia zaskarżonego wyroku.
– Skoro powódka dochodziła równowartości ubytku wartości pojazdu na dzień wypadku odpowiadającej hipotetycznym kosztom naprawy, to powinna powołać miarodajne dowody nie tylko dla ustalenia wysokości owych hipotetycznych kosztów naprawy (co uczyniła, składając wniosek o zaangażowanie biegłego), ale też wartości pojazdu przed wypadkiem i po nim. A tej ostatniej powinności powódka nie sprostała. Na skutek sprzedaży uszkodzonego pojazdu i braku ceny sprzedaży niemożliwe okazało się ustalenie rzeczywistej szkody przez porównanie stanu samochodu przed zdarzeniem i po nim – wskazał w uzasadnieniu wyroku sędzia sprawozdawca Paweł Księżak.
Odszkodowanie ustala się bowiem, respektując z jednej strony zasadę pełnego odszkodowania, a z drugiej nie przekraczając wysokości faktycznie doznanej przez poszkodowanego szkody, tak by nie dopuścić do jego nieuzasadnionego wzbogacenia.
SN zwrócił też uwagę na wątpliwości dotyczące ceny, za jaką powódka kupiła pojazd (Audi model A6 Avant 2,5 TDI za 7,9 tys. zł), która znacząco odbiegała od wartości pojazdu przed stłuczką wyliczonej na potrzeby postępowania likwidacyjnego (15,1 tys. zł).