To sedno najnowszego wyroku Sądu Najwyższego.
Z parkingu w Dublinie skradziono powodowi kupionego we Włoszech pół roku wcześniej mercedesa ML, który ubezpieczył autocasco. Zakład ubezpieczeń odmówił jednak wypłaty odszkodowania. Stwierdził, że jeden z kluczyków przekazanych wraz ze zgłoszeniem szkody nie pochodzi z wyposażenia auta i nie mógł służyć do jego obsługi. Zgodnie z ogólnymi warunkami ubezpieczenia zakład nie odpowiada za szkody powstałe wskutek kradzieży pojazdu, m.in. jeśli poszkodowany nie przedłożył wszystkich kluczyków podanych we wniosku ubezpieczeniowym, chyba że pojazd utracił wskutek rozboju. Dodajmy: agent nie sprawdzał sprawności kluczyków ani ich oryginalności.
Ubezpieczający poszedł do sądu. Sąd przyznał mu 63,4 tys. zł (na tyle auto wyceniono). Wskazał, że brak pytania, czy kluczyk jest oryginalny, wskazuje, że tę okoliczność zakład ubezpieczeń uważał za nieistotną, a z zeznań partnerki powoda wynikało, że drugi kluczyk leżał w domu od kupna auta.
Wyjaśnienia te nie przekonały Sądu Okręgowego w Suwałkach. Oddalił żądanie o odszkodowanie.
– Przed zakupem powód powinien sprawdzić, czy klucze pozwalają otworzyć i uruchomić auto. Nie czyniąc tego, dopuścił się rażącego niedbalstwa – uzasadniał odmowę odszkodowania sąd.