We wrześniu 2010 r. dziewięcioletni Sylwester K. z dwa lata starszym bratem i jego kolegą weszli przez przerwę w ogrodzeniu na teren, gdzie znajdują się m.in. stacja paliw, warsztat mechaniczny i restauracja ze sklepem. Znaleźli tam wymontowany z samochodu ciężarowego bak po paliwie. Przewrócili go, a następnie kolega dziewięciolatka podpalił rozlaną substancję. Doszło do wybuchu. Ogień poparzył stojącego najbliżej Sylwestra K. Do dziś pozostały mu blizny na dłoniach.
Matka chłopca za zdarzenie obwiniła spółkę będącą właścicielem terenu stacji. Zarzuciła jej pozostawienie niezabezpieczonego baku z paliwem. Firma nie uznała swojej odpowiedzialności. Twierdziła, że winę za wypadek ponosi matka chłopca, nienależycie opiekująca się małoletnimi dziećmi, które znalazły się w miejscu nieodpowiednim do zabawy.
Sąd Rejonowy w Tarnowie uznał, że pozwana firma odpowiada za zdarzenie, bo nienależycie zabezpieczyła bak z paliwem i nienależycie nadzorowała teren będący jej własnością. Ma zapłacić poszkodowanemu 15 tys. zł zadośćuczynienia.
Biegły stwierdził, że w zbiorniku znajdowały się resztki paliwa i opary mające właściwości wybuchowe. Taki nieopróżniony z resztek paliwa, nieprzepłukany i nieprzedmuchany gazem obojętnym zbiornik stanowił odpad niebezpieczny. Co prawda został złożony w nieczynnej części stacji paliw, ale wciąż było to miejsce ogólnodostępne zarówno od strony wejścia, jak i od strony niekompletnego ogrodzenia. Teren ten był w zasadzie otwarty i nieoznaczony żadnym znakiem zakazu wstępu.
Sąd uznał, że pozwana firma dopuściła się winy umyślnej w formie niedbalstwa (art. 415 kodeksu cywilnego). Pozostawienie odpadów niebezpiecznych w ogólnodostępnym miejscu stanowiło rażące zaniedbanie przedsiębiorcy, stwarzające zagrożenie dla zdrowia oraz życia, i nie odpowiadało stosowanemu w branży modelowi starannego działania.