Nie jest to prosta kwestia, świadczą o tym wahania sędziów, którzy Katarzynie J. będącej od wypadku w śpiączce, zasądzały w poszczególnych instancjach: 250 tys. zł, 500 tys. zł, w końcu 700 tys. zł zadośćuczynienia.
Problem bierze się z tego, że zadośćuczynienie należy się za uszczerbek na zdrowiu, w psychice, na który składają się przeżycia wewnętrzne. Osoba w stanie wegetatywnym nie może ich jednak wyrazić.
Cierpi czy nie
W dniu wypadku Katarzyna J. miała 17 lat, była licealistką. Kolega, który prowadził renault megane, stracił nad nim panowanie i rozbił się na drzewie, a po tygodniu zmarł. We krwi miał morfinę i amfetaminę, dziewczyny nie przebadano pod tym kątem ze względu na ciężki stan. Doznała rozległych obrażeń, jej stan lekarze oceniają jako wegetatywny. Wymaga całodobowej opieki w każdym aspekcie życia, a szanse na poprawę są nikłe.
Rodzice Katarzyny J. pozwali PZU, w którym ubezpieczony był sprawca wypadku, domagając się w jej imieniu 2 mln zł zadośćuczynienia za uszczerbek na zdrowiu i psychice na skutek wypadku. Sąd Okręgowy wskazał, że rodzice mogą mieć subiektywne przekonanie o cierpieniu córki, ale wedle aktualnej wiedzy medycznej najprawdopodobniej go nie odczuwa, nie ma też poczucia nieprzydatności czy niemożliwości korzystania z życia. Pełnego zadośćuczynienia będzie mogła zatem domagać się dopiero po wybudzeniu, gdyż wtedy będzie można określić rozmiar krzywdy. I zasądził 250 tys. zł.
Sąd Apelacyjny był innego zdania. Przeszkoda w poznaniu odczuć poszkodowanej (śpiączka) nie ma znaczenia, gdyż sąd powinien kierować się przesłankami obiektywnymi: porównać krzywdę Katarzyny J. z krzywdą innych osób. I zasądził dodatkowe 250 tys. zł.