Poszkodowany mężczyzna domagał się od aquaparku 3 tys. zł. Jak podał, podczas pływania w tzw. rwącej rzece zanurzył się pod powierzchnię wody i uderzył głową o kant płytek, którymi wyłożona była powierzchnia łącznika między dwoma basenami. Mężczyzna rozciął sobie głową i został przewieziony do szpitala, gdzie założono mu sześć szwów.
Klient aquaparku wskazał, iż właściciel obiektu ponosi odpowiedzialność na zasadzie ryzyka, prowadzi bowiem na własny rachunek przedsiębiorstwo wprawiane w ruch za pomoc sił przyrody, a do zaistnienia szkody doszło na jednej z jego atrakcji.
Kwota 3 tys. zł, której się domagał miała rekompensować poczucie krzywdy związane miejscem położenia i rozmiarem blizny po wypadku w aquaparku.
Pozwany właściciel przekonywał natomiast, że prowadzone przez niego przedsiębiorstwo w żadnej mierze nie może być uznane za wprawiane w ruch za pomocą sił przyrody, a do zdarzenia doszło wskutek nieoodpowiedzialności poszkodowanego, korzystającego z aquaparku w sposób sprzeczny z jego regulaminem i zdrowym rozsądkiem.
Przedsiębiorca zaprzeczył, jakoby do szkody doszło w „rwącej rzece", a klient rozciął sobie głowę zjeżdżając głową w dół z innej zjeżdżalni, nie zachowując przy tym należytej ostrożności, a wręcz postępując nad wyraz nieodpowiedzialnie. – Na powstanie szkody wpłynęło wyłącznie zachowanie poszkodowanego, który na własne ryzyko zjeżdżał ze zjeżdżalni w niedozwolony sposób co spowodowało, że uderzył w kamień, którymi zjeżdżalnia była wyłożona – podkreślił właściciel aquaparku.