Wyrok zapadł 25 maja 2015 r. przed Sądem Rejonowym dla m.st. Warszawy (sygn. akt I C 599/12). Chodziło o ustalenie odpowiedzialności za skutki wypadku drogowego z 2011 r., którego sprawcą było dziecko wracające ze szkoły. Trzynastoletnia wówczas Lena N. przechodziła przez jezdnię w niedozwolonym miejscu. Potrącił ją samochód, którym kierowała Barbara L. (dane wszystkich osób zmienione). Gimnazjalistka doznała złamania szyjki kości ramiennej, starcia skóry głowy do krwi i wyrwania włosów oraz urazu ogólnego. W szpitalu przebywała 3 tygodnie, a potem jeszcze przez jakiś czas nie mogła chodzić do szkoły.
Powództwo kontra powództwo
Samochód Barbary L. wyszedł z wypadku z uszkodzeniami, których naprawy wycenione zostały na 4 tys. złotych. Takiej kwoty Barbara L. zażądała w pozwie skierowanym przeciwko matce dziewczynki. Jako podstawę odpowiedzialności pozwanej powódka wskazała art. 415 kodeksu cywilnego: kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia.
Matka nie uznała powództwa. Jak stwierdziła, choć córka była w chwili zdarzenia niepełnoletnia, to jednak prawo obdarza ją już pewną samodzielnością, bo w chwili wypadku miała ukończone 13 lat. Dlatego matka, jako przedstawiciel ustawowy, nie może ponosić odpowiedzialności za jej zawinione zachowanie.
Sąd wezwał więc małoletnią Lenę N. do udziału w sprawie w charakterze pozwanego. Reprezentowana przez matkę dziewczynka złożyła pozew wzajemny przeciwko Barbarze L. i zażądała odszkodowania i zadośćuczynienia za skutki wypadku w kwocie ponad 23 tys. 600 zł. A ponieważ Barbara L. była ubezpieczona od odpowiedzialności cywilnej z tytułu posiadania pojazdu, dopozwane (z powództwa wzajemnego) zostało towarzystwo ubezpieczeniowe.
Od 13-latki można oczekiwać ostrożności
Sąd ustalił, że faktycznie jedyną winną wypadku była poszkodowana Lena N., która przechodziła przez jezdnię w niedozwolonym miejscu. Potwierdziło to dochodzenie wszczęte po wypadku. Nie miał też wątpliwości, że roszczenie odszkodowawcze Barbary L. jest uzasadnione w stosunku do Leny N., ale nie w stosunku do jej przedstawicielki ustawowej. Matce, która nie była obecna przy zdarzeniu, nie można postawić jakiegokolwiek zarzutu.