W poniedziałek podczas szczytu Rady Europejskiej państwa Wspólnoty podjęły decyzję o zakazie przelotów przez przestrzeń powietrzną Unii dla białoruskich linii. Jednocześnie rozpoczęły procedury uniemożliwienia im dostępu do lotnisk na terenie UE. To dlatego rejsy na Białoruś wstrzymały LOT, Lufthansa, Austrian Airlines, SAS, Air France-KLM, Finnair i łotewski Air Baltic. Najczęściej latały tam LOT, Lufthansa i Air Baltic – po 14 razy w tygodniu.
Zakaz lądowania samolotów startujących z Białorusi bądź przelatujących nad jej terytorium o północy z poniedziałku na wtorek jako pierwsza w Unii wprowadziła Litwa. Do wtorkowego popołudnia instytucje UE nie zakazały przyjmowania lotów białoruskich i przelotów nad Białorusią. Dlatego białoruskie linie Belavia bez problemu poleciały we wtorek do Sztokholmu, Berlina, Larnaki, Warszawy i Tallina. Z kierunków europejskich Białorusini odwołali rejsy tylko do Paryża i Wilna. Przed incydentem z samolotem Ryanaira Belavia latała do 21 europejskich miast. Organizacja Eurocontrol, zrzeszająca europejskie agencje kontroli ruchu lotniczego, informowała, że we wtorek 25 maja oczekuje 64 przelotów Belavii przez terytorium krajów UE.
– Decyzję o wstrzymaniu lotów na Białoruś i nad Białorusią podjęto na szczeblu europejskim, więc decyzje o ograniczeniach dla Białorusinów muszą podjąć też instytucje europejskie. Oczekujemy odpowiedniego rozporządzenia Eurocontroli bądź Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA) – mówi Karina Lisowska, rzeczniczka Urzędu Lotnictwa Cywilnego (ULC).
Coraz więcej przewoźników, już nie tylko z krajów UE, w lotach z zachodu na wschód i z północy na południe omija Białoruś, wybierając trasę nad Polską. O ile przekierowanie rejsów w ruchu północ–południe nie jest związane ze zwiększonymi wydatkami dla przewoźników, o tyle unikanie przelotów w ruchu ze wschodu na zachód to większe obciążenia. Tym bardziej że przewoźnicy i tak omijają już wschodnią Ukrainę z powodu jej konfliktu z Rosją.