Qatar Airways odwołały swój poranny wtorkowy rejs z Dohy do Warszawy, a popołudniowy, podobnie jak lot Emirates z Dubaju, był opóźniony. Po jednorazowym odwołaniu w ostatnią niedzielę, 22 czerwca, wrócił do siatki rejs LOT-u do Rijadu. – Loty do Tel Awiwu są zawieszone przynajmniej do 14 lipca – mówi rzecznik polskiego przewoźnika, Krzysztof Moczulski.
Przestrzeń powietrzna nad Emiratami znów jest otwarta
Przestrzeń nad ZEA została ponownie otwarta, kiedy Donald Trump poinformował o zawieszeniu ognia między Izraelem a Iranem. To zawieszenie było jeszcze we wtorek co prawda kilkakrotnie naruszane, ale linie Emirates i Qatar Airways starały się już operować w miarę normalnie. „Po bardzo uważnej ocenie ryzyka operacyjnego zdecydowaliśmy się przywrócić rozkład. Będziemy też korzystać z korytarzy przelotowych znacznie oddalonych od terenu konfliktu. Niektóre rejsy mogą być opóźnione z powodu dużego zagęszczenia lotów, które wcześniej nie mogły lądować” – informowały Emirates na swojej stronie internetowej we wtorek.
Czytaj więcej
Nie spełniły się prognozy o groźbie gwałtownego wzrostu cen ropy. Ogłoszenie przez Donalda Trumpa...
Qatar Airways szybko ściągnęły na lotnisko Hamad w Dosze dodatkowych pracowników, którzy pomagali zdezorientowanym pasażerom w zmianie planów podróży. Oczekiwano, że we wtorek przywrócone zostanie 80 proc. rozkładu – podała firma analityczna ch-aviation.
Europejscy i dalekowschodni przewoźnicy są bardziej ostrożni
Lufthansa, Air France i Swiss oraz Singapore Airlines odwołały swoje połączenia do Dubaju. Samolot australijskiego Qantasa po starcie z Melbourne w rejsie na londyńskie Heathrow zawrócił z trasy i po 15 godzinach lotu wylądował na lotnisku wylotu. A rejs tego samego przewoźnika z Perth do Paryża zakończył się w Singapurze.