Po tym, jak protest zapowiedział Aviapartner przyłączyli się do nich także zatrudnieni w drugiej firmie zatrudniającej kontrolerów bezpieczeństwa — G4S. W ten sposób sparaliżują oni loty z Brukseli, bo bez kontroli bezpieczeństwa pasażerowie nie mogą wejść do strefy odlotów. Aviapartner z kolei nie będzie rozładowywał bagażu. Czyli teoretycznie możliwe będą jedynie podróże do Brukseli i bez bagażu rejestrowanego. Sprawa jest przesądzona, bo jak napisał belgijski dziennik „Het Nieuwsblad” za strajkiem opowiedziało się 80 proc. pracowników. Ma to być ich protest przeciwko nadmiarowi pracy.

W Belgii szykują się jeszcze dwa lotnicze protesty. Strajk zapowiedzieli piloci i personel pokładowy Ryanaira oraz belgijskich Brussels Airlines, linii należącej do Grupy Lufthansa. W Brussels do kokpitów nie wsiądzie 90 proc. pilotów i ani jeden pracownik pokładu. W ostatni piątek, 10 czerwca fiskiem zakończyły się negocjacje z zarządem, rozmowy ostatniej szansy zapowiedziane zostały na najbliższy wtorek, 14 czerwca, a data strajku zostanie podana dzień później. Wiadomo natomiast, że zacznie się on jeszcze w czerwcu, bądź na samym początku lipca i potrwa 3 dni.

W przypadku Ryanaira spór toczy się od kilku miesięcy, a strajk ostrzegawczy był w kwietniu. W tym przypadku protestują przede wszystkim piloci. Irlandzkiej linii grożą jeszcze większe kłopoty, bo do strajku zbierają się piloci i załogi ze wszystkich krajów w Europie.

W przypadku strajku pracowników linii lotniczej pasażerom, których lot został odwołany w ostatniej chwili przysługują odszkodowania. Jeśli rejsy zostaną odwołane, bądź samoloty polecą bez pasażerów, którzy spóźnili się z powodu wydłużonej kontroli bezpieczeństwa, jak na razie, rekompensata nie przysługuje.