Europejskie linie lotnicze liczą na udany sezon wakacyjny

Przewoźnicy intensywnie szukają klientów. Promocja goni promocję, pojawiają się nowe kierunki, wraca egzotyka i walka o pasażerów przesiadkowych. Ale nie ma co liczyć, że polecimy bardzo tanio.

Publikacja: 26.05.2022 21:22

Europejskie linie lotnicze liczą na udany sezon wakacyjny

Foto: Adobe Stock

Kończy się także taryfa ulgowa dla pasażerów, pozwalająca kupować bilety, a potem bez strat je oddawać przy rezygnacji z podróży.

Eurocontrol, agencja zarządzająca europejskim niebem, przewiduje, że letni ruch lotniczy sięgnie w tym roku 90 proc. poziomu sprzed pandemii. I rzeczywiście po rezerwacjach widać, że wraca popyt odłożony przez Covid-19.

Pierwsze zyski

Turkish Airlines jako pierwszy poinformował, że ma zyski, ale to dlatego, że jako jedyna z linii europejskich nadal lata do Rosji i na Białoruś. Jednak pracownicy tureckiego przewoźnika nie odzyskali przedpandemicznych zarobków, kiedy to pensje obcięto im o 20 proc.

O powrocie wyników finansowych do czasów sprzed pandemii informowały też Wizz Air i Ryanair.

Prezes LOT-u Rafał Milczarski mówi z kolei, że na razie nie ma potrzeby, aby polska linia skorzystała z kolejnej transzy pomocy publicznej.

Lufthansa i Swiss już oddały publiczne pieniądze, a Niemcy oficjalnie złożyli ofertę na kupno włoskiej linii ITA, spadkobiercy upadłej w kryzysie Alitalii. Lufthansa wspólnie ze szwajcarską firmą transportową MSC chciałyby przejąć we włoskim przewoźniku 80 proc. udziałów (LH – 20 proc., MSC – 60 proc.). Pozostałe miałyby nadal należeć do włoskiego rządu.

Oczywiście mogłoby być lepiej. Kolejni przewoźnicy informują co prawda, że tegoroczne lato pozwoli im wyjść ze strat, ale bardzo drogie paliwo oraz odcięcie rynku rosyjskiego i białoruskiego w połączeniu z uziemieniem lotnictwa pasażerskiego w Ukrainie nie pozwala w pełni cieszyć się wygaszaniem pandemii.

Do tego dochodzi jeszcze brak pracowników. W czasie kryzysu wywołanego pandemią koronawirusa wiele załóg i pracowników naziemnych odeszło z branży lotniczej, tracąc nadzieję na szybki powrót popytu w tej branży. To dlatego teraz KLM, British Airways czy easyJet są zmuszone odwoływać rejsy z powodu braku załóg.

Czytaj więcej

Lufthansa chce kupić udział w ITA i sprzedać część Technik

Z tych samych powodów pojawiają się problemy na lotniskach. Przez kilka dni KLM apelowały do pasażerów, aby kiedy tylko jest to możliwe, podróżowali z bagażem podręcznym. – To wielka szkoda, że przewoźnicy są zmuszeni do zmniejszenia podaży miejsc i skorzystania z rosnącego popytu. To już jest problem ogólnoeuropejski – przyznaje analityk rynku lotniczego John Strickland z JLS Consulting.

LOT planuje wykorzystanie całej swojej floty tego lata. Polski przewoźnik chce operować wszystkimi 15 dreamlinerami w lotach rejsowych i czarterowych. Zwiększy się podaż miejsc w rejsach atlantyckich, rozbudowywana jest siatka rejsów krótko- i średniodystansowych. 27 maja ruszają loty do Azerbejdżanu, kilka dni później LOT wróci do Mumbaju i Kairu, dokąd linia latała pod koniec ubiegłego wieku. Zagęszcza się siatka bałkańska.

To wszystko są poszukiwania nowych kierunków, skąd można przywieźć pasażerów tranzytowych, którzy przesiedliby się na warszawskim Lotnisku Chopina i zastąpiliby Białorusinów i Ukraińców.

Udział pasażerów tranzytowych w ruchu lotniczym ogółem w Warszawie powoli wraca do poziomu sprzed pandemii. I w niektórych godzinach, zwłaszcza kiedy odlatują „atlantyki”, czyli rejsy do USA i Kanady, na Okęciu zaczyna się robić tłok.

Drogie paliwo

Na brak pasażerów tranzytowych narzeka teraz Finnair, który swój model biznesowy oparł na przesiadkach w ruchu wschód–zachód, głównie Chiny–Europa. W sytuacji, kiedy niebo nad Rosją, Białorusią i Ukrainą jest zamknięte dla linii europejskich, podróże wydłużyły się, w niektórych przypadkach nawet o kilka godzin. A do kosztów takich rejsów trzeba jeszcze doliczyć bardzo drogie paliwo. Z tego powodu Finowie zawiesili połączenia do niektórych chińskich miast.

Dopłaty paliwowe są wyraźnie widoczne w taryfach. I naprawdę są wysokie, na przykład TUI wiozący Niemców i Belgów na wakacje na południe Hiszpanii każe sobie dopłacać po 90 euro za każdego pasażera.

Dlatego jeśli kupujemy bilety, to uważniej, niż kiedykolwiek przedtem, szukajmy promocji. Bo, mimo kłopotów przewoźników, tańsze bilety nadal pojawiają się na stronach linii lotniczych. Samoloty nie latają też wypełnione do ostatniego fotela.

Kończy się także taryfa ulgowa dla pasażerów, pozwalająca kupować bilety, a potem bez strat je oddawać przy rezygnacji z podróży.

Eurocontrol, agencja zarządzająca europejskim niebem, przewiduje, że letni ruch lotniczy sięgnie w tym roku 90 proc. poziomu sprzed pandemii. I rzeczywiście po rezerwacjach widać, że wraca popyt odłożony przez Covid-19.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Transport
Katastrofa w Baltimore. Zerwane łańcuchy dostaw, koncerny liczą straty
Transport
Nowy zarząd Portu Gdańsk. Wiceprezes z dyplomem Collegium Humanum
Transport
Spore różnice wartości inwestycji w branżach
Transport
Taksówkarze chcą lepiej zarabiać. Będzie strajk w Warszawie
Transport
Trzęsienie ziemi w Boeingu. Odchodzą dwaj prezesi