Polski rząd chce szlabanu dla tirów jadących do Rosji

Każdego dnia przez polsko-białoruską granicę przejeżdża sznur tirów wypełnionych towarami dla rosyjskich firm. To może być sposób na ominięcie nałożonych na Rosję sankcji gospodarczych.

Publikacja: 14.03.2022 21:00

Kolejka tirów przed białoruską granicą w Koroszczynie w miniony weekend liczyła kilkanaście kilometr

Kolejka tirów przed białoruską granicą w Koroszczynie w miniony weekend liczyła kilkanaście kilometrów. Przejazd ciężarówek hamowała grupa ukraińskich aktywistów

Foto: Bartłomiej Wójtowicz / PAP

Z perspektywy sankcji nałożonych przez Unię Europejską na Rosję i Białoruś, wschodnia granica Polski okazuje się dziurawa jak sito. Przez przejścia z Białorusią codziennie przejeżdżają sznury tirów głównie z rosyjskimi i białoruskimi rejestracjami. Tylko ostatniej doby przez Koroszczyn miało przejechać 200, a przez Bobrowniki 160 ciężarówek. Jak poinformował wczoraj na Twitterze poseł KO Michał Szczerba, monitorujący skalę tranzytu na Wschód, od 24 lutego do 8 marca przejścia graniczne z Białorusią przekroczyło 22,6 tys. tirów.

Rząd czeka na UE

Ten tranzyt, który usiłują hamować grupki aktywistów na przejściach granicznych, budzi coraz większe zniecierpliwienie. – Jestem zdegustowany, że przez Polskę do Rosji i Białorusi jadą tiry z towarami objętymi sankcjami i nikt ich nie zatrzymuje – powiedział wczoraj marszałek Senatu Tomasz Grodzki. – Oczekujemy od Unii zamknięcia transportu kołowego do Rosji i na Białoruś, bo tędy cały czas docierają rozmaite towary. To jest kolejna nieszczelność w sankcjach – stwierdził w Polskim Radiu zastępca rzecznika PiS Radosław Fogiel.

Rząd utrzymuje, że chciałby zatrzymać tiry, ale ogranicza się jedynie do deklaracji. Na poniedziałkowym briefingu prasowym premier Mateusz Morawiecki podkreślił, że Polska jest gotowa i namawia europejskich sojuszników do wprowadzenia dalszych ograniczeń w handlu. – Na polsko-białoruskiej granicy każdy tir sprawdzany jest na wszystkie możliwe sposoby: czy nieprzewożone są tam materiały nie tylko wojskowe, o charakterze tzw. podwójnego użytku, które mogą być użyte na cele wojskowe – zadeklarował Morawiecki.

Według Ministerstwa Infrastruktury samodzielna decyzja Polski o zablokowaniu ciężarówek jadących do Rosji nie byłaby jednak sankcją skuteczną: mogłyby one pojechać przez inne kraje. – To powinna być decyzja Unii Europejskiej albo przynajmniej krajów graniczących z Rosją i Białorusią. Prowadzone są rozmowy w gronie ministrów z wielu krajów, żeby takie sankcje zostały wprowadzone na poziomie europejskim – powiedział „Rzeczpospolitej” Szymon Huptyś, rzecznik resortu.

W podobnym tonie wypowiadał się podczas sobotniej konferencji prasowej rzecznik rządu Piotr Müller, zaznaczając, że sankcje ograniczające wymianę handlową są – zgodnie z traktatami – ustanawiane na podstawie decyzji Rady Europejskiej. Ponieważ nie ma na to zgody, rząd miałby szukać takich rozwiązań prawnych, które ograniczą ruch ciężarówek do Rosji i Białorusi.

Na razie jednak nie znajduje. W dodatku aktywiści, którzy jeszcze w poniedziałek rano blokowali przejście graniczne z Białorusią w Koroszczynie, zostali zepchnięci z drogi przez policjantów.

Czytaj więcej

Obowiązek powrotu ciężarówek nie do ruszenia, chyba że TSUE stwierdzi inaczej

– Trzy dni nam się udawało. Dziś policja wyrzuciła nas w pole i zaczęła przepuszczać tiry – relacjonowała w TVN24 Natalia Panchenko, współorganizatorka protestu.

Zdaniem Szczerby – który zaapelował o rozszerzenie towarów objętych sankcjami i maksymalne zamknięcie tranzytu, a także zapowiedział rychłe przekazanie ustaleń z kontroli poselskiej Krajowej Administracji Skarbowej w sprawie transportów do Rosji i Białorusi – każda ciężarówka tam jadąca powinna być rozładowywana dla weryfikacji, czy przewożone towary nie są objęte sankcjami. – Strajk włoski zablokuje tranzyt do agresora – uważa poseł KO.

Tymczasem perspektywa blokady granicy mrozi polskie firmy transportowe, które jeżdżą na Wschód. – W przypadku zamknięcia granicy zamykamy firmę, idziemy na zieloną trawę. Kierowcy zostają bez środków do życia – mówi Artur Kamiński z firmy Artex Transport. Z 50 jego samochodów większość wozi towary do Rosji. A zmiana kierunku ma być nierealna. – Przestawienie się ze Wschodu na Zachód nie jest tak proste, jak niektórzy sugerują – dodaje Kamiński.

Związek Pracodawców Transport i Logistyka Polska (TSL) tydzień temu wystąpił do ministra infrastruktury o pomoc dla firm przewozowych, które miałyby zrezygnować z jazdy na Wschód. – Jeśli przewoźnik zdałby zezwolenia transportowe na Rosję, to otrzymałby rekompensatę w postaci zleceń od spółek skarbu państwa lub agend rządowych – tłumaczy Maciej Wroński, prezes TSL. Miałoby to być koło ratunkowe dla przedsiębiorstw, które są w złej sytuacji. – Mają kredyty do spłacenia, samochody w leasingu i jeżdżą do Rosji, bo mają nóż na gardle. Trzeba im dać alternatywę, przynajmniej na czas wojny – dodaje Wroński. Jak dotąd nie otrzymał odpowiedzi.

Firmy w długach

Tymczasem perspektywy dla poprawy osłabionej koronawirusem kondycji firm transportowych pogarszają się. – Po tym, jak transport zaczął sobie w miarę radzić ze skutkami pandemii, pojawiło się nowe wyzwanie – wojna w Ukrainie i wysokie prawdopodobieństwo zablokowania przewozów do Rosji i Białorusi. Odnalezienie się w nowej sytuacji nie będzie łatwe – ostrzega prezes BIG InfoMonitor Sławomir Grzelczak.

Według danych BIG InfoMonitor wartość przeterminowanych zobowiązań sektora sięga 1,66 mld zł.

Co prawda w ostatnich 12 miesiącach doszło do niewielkiego spadku zaległych zobowiązań – o blisko 11 mln zł. Ale opóźnienia w rozliczeniach z kontrahentami i bankami ma przeszło jedna dziesiąta firm branży.

– To dwa razy więcej niż w całej gospodarce i jest to jeden z najwyższych wskaźników ryzyka niedotrzymania terminu płatności wśród wszystkich sektorów gospodarki – zaznacza Grzelczak.

Opinia dla „Rz"
Piotr Mikiel, dyrektor departamentu transportu Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce

Bezpośrednimi ofiarami działań wojennych w Ukrainie są jej obywatele, ale inni też doświadczają skutków tej wojny. To także polscy przewoźnicy, którzy z różnych przyczyn wykonują przewozy na Wschód. Znaczna część z nich nie ma innego wyjścia. Dopóki taka możliwość jest, będą wykonywali te przewozy, mimo ogromnego ryzyka i odpowiedzialności, jakie zmuszeni są brać na swoje barki, ponosząc moralną i finansową odpowiedzialność za swoje decyzje.Dlatego uważam, że decyzja o zamykaniu granic z Rosją czy Białorusią nie powinna być decyzją jednego kraju, np. Polski, tylko decyzją całej UE – i to w sytuacji, gdy jest to niezbędne dla bezpieczeństwa państwa i jego obywateli, bądź też nie ma innych alternatywnych i adekwatnych możliwości.

Z perspektywy sankcji nałożonych przez Unię Europejską na Rosję i Białoruś, wschodnia granica Polski okazuje się dziurawa jak sito. Przez przejścia z Białorusią codziennie przejeżdżają sznury tirów głównie z rosyjskimi i białoruskimi rejestracjami. Tylko ostatniej doby przez Koroszczyn miało przejechać 200, a przez Bobrowniki 160 ciężarówek. Jak poinformował wczoraj na Twitterze poseł KO Michał Szczerba, monitorujący skalę tranzytu na Wschód, od 24 lutego do 8 marca przejścia graniczne z Białorusią przekroczyło 22,6 tys. tirów.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Prezes PKP Cargo stracił stanowisko. Jest decyzja rady nadzorczej
Transport
Airbus Aerofłotu zablokował lotnisko w Tajlandii. Rosji brakuje części do samolotów
Transport
Francuscy kontrolerzy w akcji. Odwołane loty także z Polski
Transport
PKP Cargo traci udziały w polskim rynku
Transport
W Afryce Rosja zbuduje swoje porty. Znane są potencjalne lokalizacje