Gabriela Lee, czwartkowa rywalka liderki rankingu światowego, dwa dni wcześniej wygrała pierwszy w życiu mecz turnieju WTA. Rumunka właściwie całe zawodowe życie, czyli prawie dekadę, spędziła startując w turniejach ITF, czasem stając bez powodzenia do rywalizacji w kwalifikacjach imprez o większej randze.
W Warszawie dopisało jej szczęście, bo decydujący mecz kwalifikacji też przegrała, lecz nagłe ubytki w głównej drabince dały jej szansę startu. Wreszcie ją wykorzystała, wygrała trzysetowy mecz z rywalką z Cypru i stanęła na korcie centralnym naprzeciwko liderki rankingu światowego.
Iga Świątek potraktowała jednak panią Lee z pewnym respektem. Były powody, gdyż leworęczna Gabriela, stypendystka i absolwentka Texas Tech University, do połowy pierwszego seta radziła sobie całkiem dobrze, zwłaszcza, gdy serwowała. Jednak przy stanie 3:3 Polka wzmocniła tempo, gdy tylko pojawiła się szansa przełamania podania rywalki, wykorzystała ją i do wygranej 6:3 popędziła ekspresowo.
W następnym secie Iga już nie zwolniła ręki, prowadziła 4:0, ambicją rywalki było nie przegrać do zera i to się udało. Wynik końcowy: 6:3, 6:2, parę osób zapewne się trochę zdziwiło, że niezbyt rozpoznawalna Rumunka zdobyła tyle gemów, ale przecież na 146. miejsce na świecie też trzeba sobie czymś zasłużyć.
Czytaj więcej
Liderka rankingu WTA zaczęła turniej BNP Paribas Poland Open od wygranej z Magdaleną Fręch 6:1, 6:2.