Tenis w punkcie zwrotnym. U kobiet władza leży na ulicy

Tenis jest w punkcie zwrotnym. Iga Świątek i Hubert Hurkacz wymieniani są wśród tych, którzy mogą na tym skorzystać.

Publikacja: 30.12.2021 21:00

Hubert Hurkacz grał w półfinale Wimbledonu z Włochem Matteo Berrettinim. To największy  tegoroczny s

Hubert Hurkacz grał w półfinale Wimbledonu z Włochem Matteo Berrettinim. To największy tegoroczny sukces Polaka

Foto: Glyn KIRK/AFP

Zaczęło się od wielkiej kwarantanny w Melbourne, która nawet z perspektywy minionych miesięcy wciąż wydaje się niezwykła. Fakt, że ponad 250 osób uwięziono na dwa tygodnie w pokojach i wypuszczano tylko na treningi, kazał zupełnie po nowemu interesować się tenisem.

Tematów nie brakowało: gdy pojawiali się kolejni zakażeni, gdy część sportowców po infekcjach została poddana jeszcze bardziej surowej izolacji, gdy ujawniono, że Novak Djoković i parę innych sław miało lepsze warunki pobytu w luksusowym ośrodku w Adelajdzie.

Wielki Szlem zaczął się więc od bogatych w szczegóły relacji w mediach społecznościowych. Poznawaliśmy warunki bytu, słuchaliśmy narzekań na jedzenie i brak wolności, oglądaliśmy pomysły na treningi w czterech ścianach hotelowego pokoju. Ciekawe było to, że nikt nie narzekał na poziom meczów. Forma wykuta w warunkach prowizorki okazała się zaskakująco dobra.

Czytaj więcej

Australian Open: Niepewny udział Djokovicia i Nadala

Australian Open był udany, kibice wrócili po krótkim lockdownie na najważniejsze mecze, eksperyment ze zbiorową kwarantanną zakończył się sukcesem, choć myśl o powtórce nikomu nie przychodzi dziś do głowy.

Nieudana pogoń Djokovicia

W Melbourne zaczęła się także próba zdobycia Wielkiego Szlema przez Novaka Djokovicia. Zwycięstwa w Australian Open, Roland Garros i Wimbledonie były znakomite, po każdym rosło przekonanie, że Serb potrafi być jak kiedyś Rod Laver.

Zwłaszcza pokonanie Rafaela Nadala w półfinale w Paryżu, gdy publiczność na korcie Philippe’a Chatriera skandowała, że nie wyjdzie ze spotkania, mimo formalnego początku godziny policyjnej, spowodowało, że Novak miał prawo myśleć, że stanie się legendą. Nadal praktycznie zakończył wówczas sezon, wznowiony jeszcze na krótko w sierpniu w USA i definitywnie tam skreślony z powodu przewlekłej kontuzji.

Wygrany Wimbledon Novaka kazał niecierpliwie czekać na wielki finał w Nowym Jorku.

Wimbledon 2021 znacząco różnił się od turniejów w czasach bez koronawirusa. Przede wszystkim nie było kolejki po bilety, to znaczy była, ale wirtualna – wejściówki oferowano wyłącznie w sieci. Pierwsza partia (170 000) została sprzedana w 40 minut.

Chętni biwakowali zatem przed ekranami komputerów, ci, którzy zdobyli bilety, mają co wspominać. Zobaczyli Serenę Williams, która kulejąc zeszła z kortu, zobaczyli zakończony w ćwierćfinale niełatwy powrót Andy’ego Murraya i, jeśli ktoś uważał, pierwsze wielkoszlemowe mecze Emmy Raducanu, przyszłej mistrzyni US Open.

W Nowym Jorku nie spełniły się Novakowe sny o potędze, Serb przegrał w finale z Daniiłem Miedwiediewem, ale choć nie zdobył Wielkiego Szlema w klasycznej postaci, to zyskał, przynajmniej na chwilę, wsparcie publiczności, co mogło złagodzić ból porażki.

Nowojorski turniej kobiecy stał się mocnym podsumowaniem tego, co dzieje się od kilku lat w tenisie pań. W finale los kazał grać parze nastolatek, ze 150. i 73. miejsca rankingu światowego. Kolory tego zwycięstwa były różnorodne, także dlatego, że 18-letnia Emma Raducanu urodziła się w Toronto, rodzinę ma w Rumunii i Chinach i reprezentuje Wielką Brytanię, a jej rywalka – 19-letnia Laylah Fernandez, grająca w barwach Kanady, ma rodziców z Ekwadoru i Filipin.

To, że kwalifikantka w pierwszym starcie w Nowym Jorku wygrywa US Open, zostaje pierwszą Brytyjką, która od 1977 roku jest mistrzynią turnieju wielkoszlemowego (po Virginii Wade) i sportową osobowością roku w plebiscycie BBC, ciągle zaskakuje, ale może już nie powinno. Tenis zmienia teraz swe królowe od turnieju do turnieju.

Ranking nie mówi wszystkiego

Hierarchia wyznaczana przez ranking WTA znaczy niewiele. Emma w kilka tygodni po sukcesie sportowym została milionerką, uczestniczką wielkich gal modowych i gwiazdą londyńskiej premiery kolejnego filmu o Bondzie.

Jak potoczy się jej kariera w 2022 roku, nie wie nikt. Ten sukces każe jednak przypomnieć, że w 2018 roku podobnie, czyli od wygranej z Sereną Williams w Nowym Jorku, zaczęła się kariera Naomi Osaki. Japonka w tym sezonie zdołała jeszcze wygrać Australian Open, potem grała sporadycznie i bez osiągnięć. W Paryżu odmówiła udziału w pomeczowych konferencjach prasowych, co tłumaczyła problemami psychicznymi.

Największym osiągnięciem Osaki w mijającym roku wydaje się to, że zwróciła uwagę mediów i opinii publicznej na problemy mentalne sportowców

Potem wyjaśniła, że walczy od dawna z depresją. Po igrzyskach olimpijskich w Tokio (zapalała tam znicz) przerwała karierę, ale jest nadzieja, że ją wznowi, bo 29 grudnia jednak przyleciała do Melbourne.

Największym osiągnięciem Osaki w mijającym roku wydaje się to, że zwróciła uwagę mediów i opinii publicznej na problemy mentalne sportowców, nawet tych z pierwszych stron gazet i portali. Znalazła mocne wsparcie i sprowokowała do podobnych wyznań sporą grupę sław sportu z innych dyscyplin. W 2021 roku na chwilę do turniejowego życia wrócił też Roger Federer. Nie było go ponad rok (dokładnie 404 dni), ostatni mecz zagrał w Australian Open 2020. W przerwie przeszedł m.in. dwie operacje prawego kolana, rehabilitował się długo, co przyjęto ze zrozumieniem, bo wiek szwajcarskiego mistrza zna każdy. Na miejsce powrotu wybrał w lutym stolicę Kataru, zrobiono z tego wielkie wydarzenie, bo takie są zasługi i charyzma 20-krotnego mistrza Wielkiego Szlema.

Pierwszy mecz wygrał, więc pochwał było mnóstwo, nikt nie przypuszczał, że ciąg dalszy już tak przyjemny nie będzie. W Dausze wielkiego Rogera pokonał Nikoloz Basilaszwili. Po trzech miesiącach Federer pojawił się w Genewie i tam także rdzy nie zrzucił. W paryskim Wielkim Szlemie było lepiej – trzy zwycięstwa, ale potem nagła rezygnacja z gry.

Znane tłumaczenie, że mistrz tak naprawdę czekał na turnieje na trawie, też się nie sprawdziło. W Halle, gdzie królował od zawsze, odpadł w drugiej rundzie, w Wimbledonie doszedł do ćwierćfinału, ale tam przegrał z Hubertem Hurkaczem 3:6, 6:7, 0:6. Trzeci set był bolesny dla kibiców Szwajcara i, nie pierwszy raz, skłania do pytań o ciąg dalszy. Odpowiedź w dużym skrócie brzmi: „Stan kolana znów się pogorszył, będzie kolejna operacja, mam plany powrotu, ale bez konkretnej daty”. Czekamy do dziś. Skąpe wiadomości, jak ta o odłożeniu kul, wielkiej nadziei nie budzą.

Polskie radości

W drugim roku tenisa z koronawirusem mieliśmy także polskie radości. Hubert Hurkacz, obecnie 9. tenisista świata, zapracował na ten ranking, wygrywając m.in. turniej z serii ATP Masters 1000 w Miami, grając w półfinale Wimbledonu i zwyciężając w ATP 250 w Metz. Wywalczył także awans do finałowego turnieju mistrzów w Turynie, pojawił się na igrzyskach, no i zmienił adres z Wrocławia na Monte Carlo, co ma znaczenie, nie tylko podatkowe, ale także sportowe: partnerów treningowych na właściwym poziomie ma za sąsiadów.

Iga Świątek tytułu z Paryża nie obroniła, lecz wygrała imprezy w Adelajdzie (WTA 500) i Rzymie (WTA 1000), w każdym turnieju wielkoszlemowym grała w czwartej rundzie (w Roland Garros nawet w ćwierćfinale), więc podsumowania sezonu wypadły pozytywnie, tym bardziej że poparte zostały 9. pozycją w rankingu WTA.

Iga Świątek  zmieniła trenera  i zaczyna sezon   od obrony tytułu   w Adelajdzie

Iga Świątek zmieniła trenera i zaczyna sezon od obrony tytułu w Adelajdzie

BRENTON EDWARDS/AFP

Pewnym zaskoczeniem stało się zatem nagłe rozstanie z trenerem Piotrem Sierzputowskim. Strony oficjalnie mówiły o sobie z szacunkiem i dziękowały za pięć lat współpracy. Gdyby nie do końca udana forma i tłumaczenie tej zmiany, mówilibyśmy o wzorowym podejściu do sprawy. Pozostaje czekać, co wniesie do teamu Igi nowy trener Tomasz Wiktorowski, który jest już z tenisistką w Adelajdzie.

Nowy sezon zapewne przyniesie kilka ważnych odpowiedzi na pytania o przyszłość dawnych sław. Chyba niewiele brakuje, by ogłosić, że Serena Williams i Roger Federer jednak zakończą kariery, że Rafael Nadal skupi się na odzyskaniu władzy w Paryżu, a Novak Djoković na zostaniu liderem wśród zwycięzców Wielkiego Szlema. Być może w tenisie męskim będziemy oglądać formowanie się nowej wielkiej trójki – pierwsza przymiarka, wedle Stefanosa Tsitsipasa, brzmi: on, Alexander Zverev, Daniił Miedwiediew.

Są też głosy, że z odejściem dawnych sław tenis panów zacznie przypominać walkę u pań, gdzie w szybkim tempie uczymy się nowych nazwisk kandydatek do największych zaszczytów. Może ze zwycięstwami w Wielkim Szlemie powitają się Aryna Sabalenka, Anett Kontaveit, a może zupełnie ktoś inny. W tenisie kobiet władza leży na ulicy.

Kto zastąpi Chińczyków?

Interesujący jest także efekt afery związanej z wyznaniami i chwilowym zniknięciem Shuai Peng – odwołanie turniejów w Chinach i Hongkongu, inaczej mówiąc: rezygnacja przez władze WTA z 30 mln dolarów rocznych wpływów. Jaką w tej sytuacji nową drogę wybierze kobiecy tenis? Kto zastąpi Chińczyków? Zobaczymy, czy znajdzie się chętny w trudnych czasach.

Zaczęło się od wielkiej kwarantanny w Melbourne, która nawet z perspektywy minionych miesięcy wciąż wydaje się niezwykła. Fakt, że ponad 250 osób uwięziono na dwa tygodnie w pokojach i wypuszczano tylko na treningi, kazał zupełnie po nowemu interesować się tenisem.

Tematów nie brakowało: gdy pojawiali się kolejni zakażeni, gdy część sportowców po infekcjach została poddana jeszcze bardziej surowej izolacji, gdy ujawniono, że Novak Djoković i parę innych sław miało lepsze warunki pobytu w luksusowym ośrodku w Adelajdzie.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Iga Świątek wygrywa pierwszy mecz w Madrycie. Niespodziewane kłopoty w końcówce
Tenis
Iga Świątek czeka na pierwszy sukces w Hiszpanii. Liderka rankingu zaczyna dziś turniej w Madrycie
Tenis
Magda Linette zagra z Aryną Sabalenką. Bolesna porażka Magdaleny Fręch w Madrycie
Tenis
100. tydzień Igi Świątek w roli światowej liderki kobiecego tenisa
Tenis
Porsche odjechało Idze Świątek. Polskie finały w Rouen i Barcelonie